Najpierw chyba należy sprecyzować, o
jakie kłopoty chodzi. Przede wszystkim o przeglądanie stron
internetowych na moim notebooku z Windows 98. Mam wprawdzie do
dyspozycji przeglądarki K Meleon KM-16-F3628 i Opera 12.02 (jak
je uruchomić pod Windows 98 pisałem wcześniej), które umożliwiają
przeglądanie wielu współczesnych stron internetowych, jednak
zdecydowanie nie wszystkich. Co więcej, problem narasta, bo
webmasterzy coraz częściej używają technik nie obsługiwanych
przez stare przeglądarki. Od czasu do czasu chciałoby się też
uruchomić jakieś programy, które pod Windows 98 po prostu „nie
chodzą” i nie pomaga żaden KernelEx.
Wreszcie dochodzą problemy z wydajnością, uwidaczniające się
zwłaszcza przy uruchamianiu programów „przeskakujących” epokę
Windows 98, skłaniające do poszukiwania systemu operacyjnego, który
efektywnie wykorzysta każdy bajt pamięci i każdy takt procesora.
Dlaczego jednak Windows 2000? Nie
ukrywam, że najchętniej bym „postawił” Windows XP. Oficjalne
wsparcie dla tego systemu zakończyło się całkiem niedawno i wciąż
jeszcze łatwiej znaleźć oprogramowanie, które „nie chodzi”
pod Windows 10, niż pod XP. Powodów jednak było kilka. Po
pierwsze, nie dysponuję wolną licencją Windows XP, „pirata”
stawiać nie zamierzam, zaś ceny tego systemu na rynku wtórnym są
(jak dla mnie) wciąż jeszcze zbyt wysokie, żeby kupować go tylko
dla zabawy. Po drugie, mój notebook Toshiba ma tylko 192 MB pamięci
RAM i to bez możliwości dalszego rozszerzenia. To wprawdzie więcej,
niż wymagane oficjalnie minimum dla XP, ale o wiele za mało do
płynnej pracy tego systemu. Wreszcie, „last but not least”, tyle
się naczytałem w Internecie o niezwykłej wydajności i stabilności
Windows 2000, że postanowiłem sam sprawdzić, na moim sprzęcie i z
używanymi przeze mnie aplikacjami.
Zaczęło się jednak od kłopotów.
Przede wszystkim mój notebook to „beznapędowiec”: ani stacji
dyskietek, ani CD-ROM, ani nawet (standardowo) możliwości
uruchomienia systemu z pamięci USB. W dodatku zdobyłem Windows 2000
w wersji upgrade, ale angielskiej (co akurat dla mnie jest zaletą a
nie wadą), a Windows 98 używam w wersji polskiej. Aktualizacja jest
możliwa w obrębie tej samej wersji językowej, więc musiałem
najpierw zainstalować angielski Windows 98 i dopiero potem
zaktualizować do Windows 2000. Na „beznapędowcu” poradziłem
sobie w ten sposób, że wymontowałem dysk twardy i podłączyłem
przez adapter USB do komputera stacjonarnego, co mi pozwoliło
wydzielić specjalną partycję i skopiować na nią pliki
instalacyjne. Daruję sobie szczegóły, bo mogą się one przydać
jedynie posiadaczom podobnego sprzętu. Jeśli ktoś byłby
zainteresowany, niech da znać w komentarzu.
Po pomyślnym zainstalowaniu kłopoty
się jednak nie skończyły: okazało się, że system pracuje bardzo
niestabilnie i nie pozwala zainstalować żadnego service packa poza
pierwszym, a przecież zależało mi na tym, żeby mieć Service
Pack 4, bo wiele programów dla Windows 2000 tego właśnie
wymaga. Szukałem bardzo długo, już nawet myślałem, że mój
sprzęt nie do końca poprawnie współpracuje z Windows 2000,
chociaż według producenta notebook Toshiba Portege 3440CT ma
wsparcie dla tego systemu. Znowu oszczędzę szczegółów, na koniec
okazało się, że Windows 2000 „gryzie się” z Plop Boot
Managerem, którego chciałem wykorzystywać do uruchamiania na tym
samym komputerze dotychczas używanego Windows 98 i Windows 2000, a
także do obsługi startu systemu z pamięci USB. Skończyło się na
tym, że Windows 2000 zainstalowałem na innym, przeznaczonym tylko
dla niego dysku twardym. Jak ręką odjął: bez problemu
zainstalowałem Service
Pack 4.
Przyszła wreszcie pora na instalowanie
aplikacji. Oczywiście zacząłem od Firefoksa 10.0.12 ESR (to
ostatnia wersja działająca z Windows 2000) bo przecież głównym
celem miała być poprawa jakości przeglądania stron WWW.
Zainstalowałem, uruchomiłem i po krótkiej konfiguracji (wyłączenie
zapamiętywania haseł, otwieranie nowych zakładek zamiast nowych
okien itp.) wpisuję adres serwisu jednego z działających w Polsce
operatorów telefonii komórkowej: http://virginmobile.pl.
Strona zaczyna się otwierać i po chwili – restart systemu!
Niemożliwe! Może to przypadek! Sprawdzam jeszcze raz – to samo!
Spróbowałem zatem w przeglądarce K-Meleon KM-16-F3628, tej samej,
której używałem pod Windows 98 (łatwo, bo tego programu nie
trzeba instalować) – efekt ten sam. Zainstalowałem Operę 12.02 –
jeszcze gorzej: system restartuje się już po uruchomieniu
przeglądarki, nie da się przeglądać czegokolwiek. Gdzież się
podziała legendarna stabilność systemu Windows 2000, skoro można
go „wywalić” jednym adresem internetowym?
Pomyślałem, że to może być
przypadek, jakaś nieprawidłowość objawiająca się we współpracy
z moim sprzętem. Tak się jednak złożyło, że mam w pracy
skonfigurowaną maszynę wirtualną z systemem Windows 2000 w wersji
polskiej, przeznaczoną do testów. Postanowiłem wykonać na niej
taką samą próbę i co? Problem się powtórzył. To już nie może
być przypadek!
Zwróciłem się o pomoc do „wujka”
Google. Po dłuższym „guglaniu” znalazłem informację, że
takie problemy sprawiają niektóre sterowniki kart graficznych i
może pomóc wyłączenie akceleracji sprzętowej w Firefoksie
(Opcje → Zaawansowane → Korzystaj z akceleracji sprzętowej jeśli
jest dostępna). Sprawdziłem, rzeczywiście po wyłączeniu
wymienionej opcji strona otworzyła się w Firefoksie. No dobrze: ale
co z innymi przeglądarkami? Próba wyłączenia akceleracji
sprzętowej na poziomie systemu operacyjnego nie dała spodziewanych
efektów.
Wróciłem do „guglania”. Okazało
się, że ktoś miał analogiczne do moich problemy z Operą i
pomogło zainstalowanie nieoficjalnego Service
Packa 5 dla Windows 2000. To było to! Zainstalowanie poprawki
spowodowało, że zaczęła się uruchamiać i pracować w miarę
normalnie przeglądarka Opera. „W miarę”, bo w dalszym ciągu
przy próbie przeglądania niektórych stron „wylatywała” z
pamięci, tak jakby została zamknięta, chociaż już bez restartu
systemu. Co więcej, strona Virgin Mobile zaczęła się otwierać
nie tylko w Operze, ale również w K-Meleonie i Firefoksie, nawet
bez wyłączania sprzętowej akceleracji!
Service
Pack 5 przeznaczony jest dla angielskiej wersji Windows 2000, ale
w polskiej wersji analogiczne efekty może dać użycie AutoPatchera.
Po uzyskaniu przyzwoitej stabilności
systemu przyszła kolej, żeby zrobić coś w sprawie wydajności.
Moje doświadczenie z systemem Windows 2000 jest dużo mniejsze, niż
z Windows 98 i nie jestem pewien, czy skonfigurowałem system
optymalnie. Tym niemniej, z pewną pomocą „wujka” wyłączyłem
wszystkie „bajery” interfejsu, założyłem stały plik wymiany i
wyłączyłem kilka niepotrzebnych usług (za dużo nie mogłem
wyłączyć, bo mój komputer pracuje w sieci i korzysta z drukarki).
Próby przeglądania stron
internetowych przy pomocy Firefoksa 10.0.12 ESR jednak mnie nie
zadowoliły. Wprawdzie dało się wyświetlić poprawnie o wiele
więcej stron internetowych niż w Operze 12.02 czy K-Meleonie
KM-16-F3628, ale przeglądarka działała wolno, otwarcie więcej niż
dwóch, trzech kart owocowało wyraźnym „zamuleniem” całego
systemu, z intensywną pracą twardego dysku znamionującą
niedostatek pamięci operacyjnej. Zwłaszcza po zainstalowaniu
dodatku Adblock Plus praca okazała się niezwykle uciążliwa. Może
i Windows 2000 lepiej zarządza pamięcią niż Windows 98, ale
najwyraźniej musi mieć czym zarządzać. Przy stosunkowo
niewielkiej pamięci operacyjnej zmiana systemu nic nie daje.
Przeglądarki K-Meleon i Opera działały
zdecydowanie sprawniej, ale działały tak, jak pod Windows 98: te
strony, które wyświetlały się nieprawidłowo pod Windows 98, nie
działały poprawnie również pod Windows 2000. Ponadto odniosłem
wrażenie (subiektywne, bo nie robiłem żadnych pomiarów), że
praca pod Windows 98 przebiegała jednak nieco sprawniej.
Tak więc zmiana systemu z Windows 98
na 2000 nie przyniosła w moim przypadku poprawy jakości
przeglądania serwisów WWW (co było jednym z głównych celów),
ani nie dała mojemu komputerowi wydajnościowego „kopa”. Windows
2000 nie okazał się lekarstwem na kłopoty.
Postanowiłem wrócić do systemu
Windows 98, co w moim przypadku było bardzo łatwe: wystarczyło
ponownie zmienić dysk twardy na poprzednio używany, na którym
odtworzyłem z kopii układ partycji sprzed rozpoczęcia prób
(podobno prawdziwi „twardziele” backupów nie robią, ale ja
widać nie jestem „prawdziwy”). Potwierdziło się to, o czym
pisałem powyżej: przeglądarka K-Meleon KM-16-F3628 pracuje
sprawniej pod Windows 98 z KernelEx
i pozwala otworzyć więcej stron, pomimo że jest to program dla
Windows 2000/XP. Podobnie rzecz ma się z Operą. Tak więc póki co
na moim notebooku pozostaje Windows 98.
Wszystko co napisałem powyżej mogłoby
świadczyć, że Windows 98 jest systemem lepszym i sprawniejszym niż
Windows 2000, co stoi w całkowitej sprzeczności z przyjętą
opinią. Pamiętać jednak należy o dwóch sprawach:
- Windows 98 zawdzięcza „drugą młodość” rozszerzeniu KernelEx, bez którego w ogóle nie dałoby się przeglądać współczesnych stron internetowych. Autor o pseudonimie Xeno wykonał kawał naprawdę dobrej, programistycznej roboty. Aż szkoda, że projekt nie jest już kontynuowany.
- Wprawdzie KernelEx pozwala uruchamiać pod Windows 98 wiele programów dedykowanych dla Windows 2000/XP, ale nie wszystkie i nawet nie większość. Z tych zaś, które dają się uruchomić, nie wszystkie działają w pełni poprawnie. Może się więc zdarzyć, że zostaniemy zmuszeni do zmiany systemu, albo... do uruchamiania takich aplikacji na innym, nowocześniejszym komputerze, pozostawiając sprzęt retro do zadań, którym może podołać (a jest ich wcale niemało).
No dobrze, ale co w takim razie „na
kłopoty”, jeśli nie Windows 2000? Ja bym instalował Windows XP,
jeśli tylko sprzęt „uciągnie” i da się zdobyć licencję
(oczywiście za małe pieniądze). Ja mam XP „postawiony” na
komputerze stacjonarnym z procesorem Pentium III 450MHz i 640MB
pamięci RAM. Działa całkiem przyzwoicie. Gdybym miał tylko 512MB
RAM, też by dał radę. O tym systemie jednak pisał nie będę –
w Internecie jest mnóstwo materiałów na ten temat.