Przyszła pora na zaprezentowanie
pakietów biurowych. Mamy tu do czynienia z mniej lub bardziej
zintegrowanymi zestawami programów zawierającymi obowiązkowo
procesor tekstu i arkusz kalkulacyjny, oraz (zwykle) program do
tworzenia prezentacji, jakiś edytor grafiki, często bazę danych i
czasem inne moduły. Chciałbym tutaj przedstawić kilka takich
pakietów, przy czym podstawowym kryterium wyboru będzie nie tylko
ich funkcjonalność, ale również możliwość uruchamiania i
wydajnej pracy na starym sprzęcie komputerowym, pod kontrolą
Windows 98 lub nawet starszych wersji. Wymagam też żeby
oprogramowanie było możliwe do uzyskania za darmo lub za niewielkie
pieniądze, w końcu przecież nikt nie będzie inwestował w stary
komputer.
Od razu, żeby nie było nieporozumień:
nie będę tutaj pisał o Microsoft Office, chociaż to bardzo dobre
(niektórzy uważają, że najlepsze) oprogramowanie, zaś starsze
wersje pracują z powodzeniem pod Windows 98 na leciwym sprzęcie.
Jeśli ktoś ma wykupioną licencję, może sobie używać. Jeśli
jednak nie ma, to zdobycie starszych wersji pakietu może być bardzo
trudne: Microsoft bardzo „ostro” pilnuje praw autorskich i
dystrybucji swojego oprogramowania. Nie ma mowy o dołączeniu nawet
bardzo starych wersji jako „bonusu” do jakiejś gazety, nie ma
mowy o żadnym oprogramowaniu „porzuconym”, udostępnianiu kodu
źródłowego i tym podobnych pomysłach. Firma próbuje nawet
kontrolować rynek wtórny (do czego według regulacji w większości
krajów europejskich nie ma prawa), a zainteresowany nabyciem
bezpośrednio od partnerów Microsoftu może spotkać się z
propozycją zakupu najnowszej wersji pakietu, co daje prawo do
„downgrade-u”. To tak, jakbym musiał kupić, powiedzmy, nowego
Fiata 500, żeby mieć prawo jeździć „Maluchem”. Dziękuję,
nie skorzystam.
Na początek miało być trochę
egzotyki. Chciałem opisać pakiet Perfect Works 2.1 firmy Novell,
który pojawił się na rynku w 1995 roku, aby zniknąć rok później.
Oprogramowanie to jest niesamowicie wydajne, przy naprawdę
minimalnych wymaganiach systemowych. Jako takie jest wręcz stworzone
dla „zabytkowych” komputerów.
Rozpocząłem jednak przygotowywanie
tego tekstu przy pomocy Perfect Works, trochę dla zabawy, a trochę
żeby sobie przypomnieć „z czym to się je”. Początkowo
wszystko szło bardzo dobrze, ale po jakimś czasie przyszła mi
ochota wzbogacić tekst widocznymi tutaj zrzutami ekranów. Właściwie
nie musiałem tego robić: przy przenoszeniu materiału do bloga i
tak będę wstawiał „czysty” tekst, a dopiero potem importował
grafikę. Cóż się jednak stało? Przy próbie zamknięcia programu
i zapisania pliku pokazał się komunikat o wystąpieniu błędu.
Pomyślałem, że to przypadek. Otworzyłem ponownie plik i
powtórzyłem operację: efekt ten sam. Kończę więc opis, na
niestabilne oprogramowanie nie ma tutaj miejsca.
No, ten pakiet to naprawdę namieszał!
W 1999 roku Sun Microsystems wykupił Star Division – firmę
oferującą w owym czasie za darmo oprogramowanie StarOffice 5.1. Był
to rozbudowany, funkcjonalny pakiet aplikacji biurowych przeznaczony
dla systemów operacyjnych Windows 95, OS/2, Linux, i Solaris.
Niedługo potem, w pażdzierniku 2000 roku Sun wypuścił, wersję
5.2, jeszcze bardziej rozbudowaną i dopracowaną, mogącą pracować
pod kontrolą Windows 95, 98. NT, 2000, Linux i Solaris. Od siebie
dorzucę Windows XP, którego w 2000 roku jeszcze nie było, ale
StarOffice bez problemu pracuje pod kontrolą tego systemu. Ta wersja
również była oferowana za darmo.
Dopiero się szum zrobił! Najgłośniej
krzyczeli oczywiście przedstawiciele Microsoftu, no bo jak można za
darmo rozdawać oprogramowanie mogące realnie konkurować z jednym z
ich flagowych produktów – Microsoft Office! Ja jednak, jako
„zwykły" użytkownik, byłem zadowolony: nareszcie mogłem
mieć dostęp do wysokiej jakości pakietu biurowego bez konieczności
wydawania wielu tysięcy złotych.
Zobaczmy zatem, czy było o co kopie
kruszyć. Pakiet zawiera:
- StarOffice Desktop (pulpit, o którym tu jeszcze będzie mowa)
- StarOffice Writer (procesor tekstu)
- StarOffice Calc (arkusz kalkulacyjny)
- StarOffice Draw (edytor grafiki wektorowej)
- StarOffice Impress (przygotowywanie i odtwarzanie prezentacji)
- StarOffice Base (baza danych)
- StarOffice Schedule (kalendarz i organizator)
- StarOffice Mail (obsługa poczty elektronicznej)
- StarOffice Discussion (obsługa internetowych grup dyskusyjnych)
- StarOffice Player (odtwarzacz prezentacji dla komputerów z niezainstalowanym Impressem)
- StarOffice Schedule Server (dostęp do wspólnego kalendarza dla wielu użytkowników sieci komputerowej)
- Przeglądarkę stron WWW wykorzystującą własny „silnik” renderujący, lub zainstalowany w systemie Internet Explorer
Jak z tego widać, przynajmniej jeśli
chodzi o zawartość, StarOffice nie ustępuje pakietowi firmowanemu
przez Microsoft. Jeśli zaś chodzi o funkcjonalność... W momencie
ukazania się StarOffice 5.2, na komputerach użytkowników królował
Microsoft Office w wersjach 97 (wydany w 1991 roku) i 2000 (1999
rok). Niedługo potem ukazał się Microsoft Office XP. Porównania
StarOffice z tymi pakietami nie dało się uniknąć. Jednym z
podstawowych zarzutów było wolniejsze uruchamianie programu oraz
niższa wydajność w porównaniu z konkurencją z Redmond. Kolejne
dotyczyły niższej funkcjonalności poszczególnych aplikacji.
Szczególnie użytkownicy Excela ostro krytykowali Calc za brak
niektórych narzędzi do których zdążyli się przyzwyczaić,
problemy z obsługą bardzo dużych arkuszy oraz brak kompatybilności
języka makrodefinicji, praktycznie uniemożliwiający konwersję
zaawansowanych projektów z Excela. Kontrowersje budziło też
wykorzystanie w charakterze bazy danych programu ADABAS D (bo tym
jest w istocie StarOffice Base) wywodzącego się z dużych systemów
i zupełnie niekompatybilnego z Microsoft Access. Wreszcie –
użytkownikom Windows nie spodobała się koncepcja zastępowania
systemowego pulpitu odpowiednikiem ze StarOffice, a nawet element ten
był uważany (jak się okazało – niesłusznie) za przyczynę
wolnego działania całego pakietu. Firma Sun miała w tym jednak
swoje wyrachowanie: dzięki własnemu pulpitowi pakiet wygląda i
działa identycznie na wszystkich obsługiwanych platformach
systemowych.
Tu muszę dorzucić swoje „trzy
grosze”: integrację pulpitu StarOffice z Windows wspomaga proces
sointgr.exe uruchamiający się automatycznie podczas startu systemu.
Odpowiada on za „przechwytywanie” ikon zasobnika systemowego (w
prawym dolnym rogu ekranu). Moim zdaniem proces ten wpływa
destabilizująco na działanie systemu operacyjnego i lepiej się go
pozbyć. W tym celu klikamy „Start” → „Uruchom”, wpisujemy
polecenie „sointgr.exe -u” i klikamy OK. Począwszy od następnego
startu systemu proces nie będzie uruchamiany.
No to o wadach napisałem, a czy
StarOffice ma w ogóle jakieś zalety? Przede wszystkim jedna
zasadnicza: to naprawdę porządny pakiet oprogramowania biurowego,
dostępny za darmo, w dodatku bez zastrzeżenia do użytku
prywatnego. To znaczy, że można go używać również w firmach.
Wprawdzie polscy urzędnicy skarbowi wpadli na „genialny” pomysł,
że StarOffice należy obłożyć podatkiem, wykorzystując przepis o
nieodpłatnym użyczeniu i szacując wartość pakietu na podstawie
wartości Microsoft Office, bo do tego samego służy (to tak, jakby
szacować wartość Trabanta na podstawie ceny Mercedesa, bo też ma
cztery koła i jeździ), ale mam nadzieję, choć niestety nie
pewność, że podobne „kwiatki” należą już do przeszłości.
Wracając do aspektów technicznych,
mnie osobiście podoba się edytor graficzny. Nadaje się do naprawdę
poważnych zastosowań, nawet do rysunku technicznego. Wprawdzie w
PowerPoincie Microsoftu też można rysować, ale do przyjemności to
nie należy (próbowałem).
Ponadto odpowiada mi ogólna
„filozofia” pakietu polegająca na intuicyjności obsługi
(pozycje menu i ikony wywołujące poszczególne funkcje znajdują
się tam, gdzie doświadczony użytkownik spodziewa się je znaleźć)
oraz swoistym „posłuszeństwie” użytkownikowi. Żeby wyjaśnić,
co mam na myśli, odwołam się znowu do porównania z Microsoft
Office. Ten ostatni pakiet jest wręcz naszpikowany różnymi
kreatorami, „czarodziejami” i automatami, które początkującemu
użytkownikowi mają ułatwić pracę. Biada tylko, jeśli użytkownik
będzie chciał sformatować dokument „po swojemu”, w sposób nie
przewidziany przez programistów z Microsoftu. Może stracić bardzo
dużo czasu próbując robić swoje, a Office będzie „poprawiał”,
zgodnie z wbudowanymi schematami. Ja wolę, żeby komputer nie
próbował „myśleć” za mnie, ale w sposób jednoznaczny
wykonywał moje polecenia. Takiej koncepcji znacznie bliższy jest
StarOffice.
Czy jednak pakiet oprogramowania sprzed
piętnastu lat może mieć dzisiaj jakąkolwiek wartość? No cóż:
trochę się jednak zestarzał. Przede wszystkim nie ma żadnego
sensu próbować w nim przeglądania stron internetowych, obsługa
poczty elektronicznej natrafia na trudności ze względu na brak
obsługi autoryzacji SMTP (można to obejść, instalując na
przykład program SMTPauth),
utrudniona jest wymiana dokumentów w postaci elektronicznej z
użytkownikami nowszego oprogramowania, ale wszystko inne działa jak
dawniej. Polecam go przede wszystkim dla słabych konfiguracji
sprzętowych. Już procesor Pentium 100 MHz i kilkadziesiąt
megabajtów pamięci RAM wystarczy do uruchomienia i w miarę
wydajnej pracy StarOffice.
Właśnie redaguję ten tekst w Star
Writerze (po porzuceniu PerfectWorks) na moim notebooku Toshiba
3440CT z procesorem Pentium III i 192 MB RAM (a to są przecież z
dzisiejszego punktu widzenia parametry złomu) i praca jest bardzo
wydajna. Program reaguje natychmiast na wywoływane funkcje,
formatowanie tekstu odbywa się na bieżąco, bez żadnych opóźnień,
nawet włączona automatyczna korekta błędów pisowni nie spowalnia
pracy. Możecie powiedzieć to samo o oprogramowaniu aktualnie
używanym na waszych supermaszynach?
Zapraszam, żeby się przekonać
osobiście, jak wielkie możliwości ma StarOffice 5.2 i jak wydajnie
pracuje nawet na bardzo starym sprzęcie. Co nie znaczy, że nie
warto go zainstalować na nowym komputerze, stanie się wtedy
prawdziwą „rakietą”. Oprogramowanie jest obecnie trudne do
znalezienia, zwłaszcza w wersji polskiej, dlatego komplet plików
instalacyjnych umieściłem tutaj.
Miłego pobierania.
W październiku 2000 roku Sun
opublikował kod StarOffice powołując jednocześnie do życia
projekt OpenOffice.org. Coś wam to mówi? Linia StarOffice była
jednak rozwijana dalej aż roku 2008, kiedy to ukazała się wersja
9. Było to oprogramowanie komercyjne, mnie zupełnie nieznane, pora
więc kończyć ten opis.
OpenOffice 1.1.2
Właściwie to chciałem w tym miejscu przypomnieć OpenOffice 1.0, pakiet oprogramowania powstały po „uwolnieniu” kodu StarOffice. Właściwie był to okrojony StarOffice, nie zawierający bazy danych (Sun nie mógł opublikować kodu ADABAS D, gdyż nie był jego właścicielem), a także wspólnego pulpitu. Wersja ta jednak nie zachowała się w moich zbiorach, w zamian za to umieściłem tutaj polską wersję 1.1.2. Jest to kompilacja firmy UX Systems, różniąca się od oryginału między innymi zintegrowanym polskim słownikiem ortograficznym (w wersji Openoffice.org trzeba go było doinstalowywać oddzielnie).
Oprogramowanie to ma dla mnie wartość
jedynie historyczną, chociaż jest to dopracowany pakiet biurowy
świetnie nadający się na słabsze maszyny. Do tych zastosowań
wolę jednak StarOffice. Zachęcam jednak do wypróbowania wczesnej
wersji OpenOffice z jednego powodu: aby się przekonać, czy
rezygnacja z pulpitu wpłynęła pozytywnie na sprawność działania
programu. Moim zdaniem nie wpłynęła, ale to moje subiektywne
odczucie na podstawie normalnej pracy z oprogramowaniem. Nie
prowadziłem żadnych szczegółowych testów i nie zamierzam tego
robić. Jeśli ktoś ma ochotę – bardzo proszę.
Ostatnią wersją OpenOffice z
„oficjalnym” wsparciem dla Windows 98 jest 2.4.3,
ale nie mam i nie mogłem znaleźć instalatora dla polskiej wersji
językowej. Umieściłem zatem tutaj
edycję 2.4.2.
OpenOffice w tej wersji to już
dojrzały, dopracowany pakiet oprogramowania biurowego, zawierający
procesor procesor tekstu, arkusz kalkulacyjny, edytor grafiki
wektorowej, program do prezentacji oraz (znowu!) bazę danych.
Używałem tego oprogramowania przez kilka lat na różnych
komputerach pod kontrolą Windows 98 (działa oczywiście również
pod XP) i szczerze polecam. Poza nieco przydługim czasem
uruchamiania na słabszych maszynach nie znalazłem w nim większych
wad. Wiem, że zadeklarowanych użytkowników Microsoft Office nie
przekonam, ale osobiście nie znalazłem żadnego wystarczającego
powodu, żeby do użytku domowego kupować pakiet firmy z Redmond.
Uważam też, że w małym biurze sprawdzi się równie dobrze.
Nie wypowiadam się jedynie o jakości
bazy danych, gdyż jej nie używałem. Nie jest to już ADABAS D,
lecz nowy produkt o otwartym kodzie źródłowym. Niestety nie jest
kompatybilny z Microsoft Access, a opinie o nim jakie w swoim czasie
widziałem w Internecie były dosyć krytyczne. To nie znaczy, że
nie da się przy jego pomocy założyć jakiejś niewielkiej bazy
adresów do korespondencji czy towarów w magazynie. Na pewno się
da.
W OpenOffice 2.0 domyślnym formatem
dokumentów został OpenDocument Format (ODF) zgodny z normą ISO/IEC
26300, zalecany do wymiany plików przez różne organizacje
międzynarodowe, a w Polsce przyjęty (obok TXT i RTF) jako jeden z
podstawowych formatów dokumentu tekstowego lub tekstowo graficznego
dla administracji publicznej (rozporządzenie Rady Ministrów z 11
października 2005 roku). Oprogramowanie radzi sobie też całkiem
nieźle z odczytywaniem dokumentów Microsoft Office (choć nie
dotyczy to najnowszych wersji), ale nie są poprawnie obsługiwane
dokumenty zawierające makra, a także może „rozjechać się”
formatowanie.
Niemal idealna jest natomiast obsługa
dokumentów StarOffice. OpenOffice nie tylko bez problemu odczytuje i
zapisuje dokumenty w formacie swojego poprzednika, ale w większości
wypadków bezbłędnie zachowuje układ dokumentu, a nawet jeśli coś
się „rozjedzie” zwykle są to drobiazgi łatwe do poprawienia.
Użytkownicy Microsoft Office: czy możecie powiedzieć to samo o
wymianie plików pomiędzy starymi i nowymi wersjami tego pakietu?
OpenOffice 3.2.1 (KernelEx)
OpenOffice 3.2.1 to pierwsza wersja
wydana po przejęciu Sun Microsystems przez Oracle w 2010 roku i
zarazem ostatnia, która daje się uruchomić pod Windows 98, pod
warunkiem, że mamy zainstalowane rozszerzenie KernelEx.
Jak na oprogramowanie o którym piszę
na tym blogu, pakiet jest stosunkowo nowy. Wprowadzono obsługę ODF
w wersji 1.2, ulepszono wsparcie dla makr VBA (Visual Basic for
Applications stosowany w aplikacjach pakietu Microsoft Office) oraz
możliwość importu dokumentów OOXML (Office Open XML – ISO/IEC
29500) – otwartego standardu opracowanego przez Microsoft i
używanego w pakiecie Office.
Dzięki temu znacznie poprawiła się
wymiana dokumentów z użytkownikami pakietu Microsoftu, jednak w
dalszym ciągu OpenOffice nie może być uważany za równorzędny
zamiennik swojego konkurenta.
Oprogramowanie pracuje stabilnie
zarówno pod kontrolą Windows 98 z zainstalowanym rozszerzeniem
KernelEx jak i pod Windows XP. Właśnie tego używam w domu na co
dzień i w procesorze tekstu OpenOffice Writer powstaje zdecydowana
większość wpisów do tego bloga. Na moim notebooku nie jest to co
prawda demon szybkości, zwłaszcza jeśli chodzi o czas uruchamiania
(choć potem praca przebiega już bardzo płynnie) i niekiedy do
doraźnego zastosowania chciałoby się uruchomić coś „lżejszego”.
W takiej sytuacji zwykle wystarcza jednak systemowy Wordpad.
A w pracy? W pracy używam LibreOffice
4.0.5 i korzystam w pełni z faktu obsługi tego samego formatu
plików. Nie mam żadnego problemu, jeśli zaczynam redagowanie
dokumentu w domu, a kończę w pracy i na odwrót. Nic się nie
„rozjeżdża”, nic się nie przestawia. Jeśli zaktualizuję
LibreOffice do nowszej wersji, albo przejdę na Apache OpenOffice, to
będę miał tak samo. Też tak macie, „microsoftowcy”?
Witaj! Ten blog jest niesamowity! Umiesz tak bardzo uczynić pożytek, że starego sprzętu, że powstrzymałeś mnie od zakupu nowego laptopa :). Od teraz będę stałym czytelnikiem bloga. Pozdrawiam i życzę powodzenia w pisaniu kolejnych postów.
OdpowiedzUsuńNo cóż... Pisanie takiego bloga jest trudne. Wiele rzeczy wymaga sprawdzania (nawet jeśli używam jakiegoś programu wiele lat, to i tak muszę sobie przypomnieć choćby jak się go instalowało), często łatwiej coś zrobić niż opisać, a ja nie dysponuję dużą ilością wolnego czasu. Pomysłów mam jeszcze sporo, ale nie mam pojęcia, kiedy dam radę to ubrać w słowa. Proszę o cierpliwość.
OdpowiedzUsuńBędę sprawdzać co jakiś czas czy nie ma nowego postu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń