Niektórzy z czytelników, zwłaszcza
ci, którzy niedawno kupili nowe PC, bo na starym „zacinały się”
filmy na YouTube, zapewne teraz pukają się w głowę. Czy ten
człowiek przypadkiem nie zwariował? O czym on pisze! Stare PC i
video? Przecież każdy wie, że do płynnego odtwarzania filmów na
komputerze potrzeba dobrego (czytaj: wydajnego) sprzętu!
W zasadzie to wszystko prawda: im
lepszy sprzęt, tym większe możliwości i przyjemność zabawy z
multimediami. Postaram się jednak udowodnić, że również
posiadając bardzo stary komputer możemy nie tylko obejrzeć film,
ale nawet nieco go przerobić dostosowując do własnych potrzeb i
możliwości posiadanych urządzeń.
Umówmy się jednak od razu: nie będę
tu pisał o YouTube, ani ipla, ani o żadnych innych serwisach
internetowych pokazujących filmy w odtwarzaczu będącym elementem
strony WWW, czy też wymagających instalowania dedykowanych
aplikacji. Nie podam też czarodziejskiego sposobu na odtworzenie
materiału Full HD na komputerze z procesorem Pentium 1 GHz, bo
takiego po prostu nie ma. To będzie materiał o video w starym
stylu, kiedy to monitory LCD były niesamowitą nowością
charakteryzującą się małymi rozmiarami i dużymi cenami,
podstawową częścią odbiornika telewizyjnego była lampa
kineskopowa, a udostępnienie filmu w Internecie polegało na
skopiowaniu pliku na serwer i utworzeniu linku na stronie.
Na potrzeby tego artykułu
potrzebowałem jednak przykładowego materiału filmowego, który
mógłbym swobodnie przerabiać i publikować, zaś czytelnicy –
pobierać i odtwarzać, bez oskarżeń o piractwo i związanych z tym
szykan. Najlepiej byłoby oczywiście, gdyby to był mój film, ale
nie jestem filmowcem i nie dałbym rady stworzyć choćby odrobinę
interesującego dzieła. Istnieje jednak film, który jest naprawdę
interesujący (koniecznie obejrzyjcie w całości), a przy tym nie
obłożony ograniczeniami dotyczącymi kopiowania, przeciwnie:
autorzy zachęcają do rozpowszechniania go na wszelkie możliwe
sposoby. To „Ukradnij ten film II”. Oryginalny plik, w
rozdzielczości 1284x702 umieściłem tutaj.
Polskie napisy do filmu można pobrać stąd.
Uwaga: w celu powtórzenia
doświadczeń opisanych w tekście pliki należy pobierać,
nie korzystając z odtwarzacza serwisu chomikuj.pl.
Jeśli po pobraniu tego filmu jesteście
w stanie odtworzyć go płynnie na swoim komputerze, to znaczy, że
Wasz sprzęt wcale nie jest jeszcze taki stary (przynajmniej
posługując się kryteriami dinozaura). Jednak na moim laptopie
Toshiba (Pentium III 500 MHz), czy stacjonarnym Siemens Scenic
(Pentium III 540 MHz) o odtworzeniu czegoś takiego można tylko
pomarzyć. Czy w takim razie jedynym wyjściem jest dać sobie spokój
ze starym złomem i kupić szybszy komputer? Niekoniecznie. Plik
video można bowiem przekodować
i to nawet na takim sprzęcie, jak wyżej wymieniony.
1. Kino na starym PC
Zanim
jednak o obróbce, zatrzymajmy się jeszcze na moment nad
zagadnieniem odtwarzania. Zwykle potrzebne są do tego dwa programy:
aplikacja odtwarzająca (co jest oczywiste), oraz kodek (od
koder/dekoder) – rodzaj sterownika zdolny wyodrębnić obraz i
dźwięk ze skompresowanego pliku.
Użytkownicy Windows mają zwykle
zainstalowaną co najmniej jeden program do odtwarzania multimediów,
jakim jest Media Player. Nie jest to wprawdzie najlepsza aplikacja
tego typu, ale filmy daje się oglądać. Gorzej z kodekami: formatów
kodowania plików video jest co najmniej kilkadziesiąt, a wiodących
– kilkanaście. Jeśli jednak używamy Windows 98, 2000 lub nawet
XP, to standardowo w systemie mamy zainstalowanych tylko kilka
kodeków, starych i mało popularnych ze względu na niski stopień
kompresji (a nieskompresowane lub słabo skompresowane materiały
video to naprawdę ogromne ilości danych).
Poniżej postaram się przedstawić
kilka programów, które mogą się przydać przy odtwarzaniu filmów
na starym PC. Wybór jest bardzo subiektywny, wszystkie prezentowane
programy spełniają jednak dwa kryteria: bardzo wysoka wydajność i
niskie wymagania systemowe (zwykle kosztem „bajerów” interfejsu
i dodatkowych funkcji), oraz kompatybilność z Windows 98.
VLC Media player to jeden z najlepszych
odtwarzaczy multimedialnych dla PC. Charakteryzuje się bardzo dużą
wydajnością, co oznacza że można płynnie odtwarzać pliki
filmowe nawet na stosunkowo słabym sprzęcie. Dodatkową zaletą
jest to, że dysponuje on własnym zestawem kodeków, co pozwala na
nie instalowanie ich w systemie operacyjnym. Wersja 0.8.6i jest
ostatnią z oficjalnym wsparciem dla Windows 98. Po zainstalowaniu
KernelEx można uruchamiać również nowsze wersje odtwarzacza, aż
do 2.0.5 (tryb kompatybilności należy pozostawić domyślny), a
nawet, z pewnymi ograniczeniami, do 2.2.4. Pamiętać jednak należy,
że nowsze wersje programu nie mają już tak zadziwiającej
wydajności, oraz mają większe wymagania systemowe. Osobiście, po
przeprowadzeniu wielu prób, zalecam dla Windows 98 wersję 0.8.6i.
No a co, jeśli jakiś plik nie chce się odtwarzać? Mamy trzy
wyjścia: spróbować w innym odtwarzaczu, przekodować plik (o czym
w drugiej części), lub przenieść się na komputer z nowszym
systemem operacyjnym, co pozwoli uruchomić nowszy odtwarzacz i użyć
nowszych kodeków.
Media Player Classic 6.4.9.0
Media
Player Classic to według mnie najwydajniejszy z odtwarzaczy
multimedialnych. Interfejs wprawdzie nie powala na kolana (przypomina
stary Windows Media Player), ale w końcu coś za coś. Program nie
dysponuje własnym zestawem kodeków, bazując na tych, które są
zainstalowane w systemie. Występuje
w dwóch wersjach: dlaWindows 98/ME i dlaWindows 2000/XP. 6.4.9.0
to ostatnia wersja wypuszczona w ramach projektu Media Player
Classic. Dalej
program jest rozwijany jako Media Player Classic Home Cinema,
dysponuje już własnymi kodekami, ale nie współpracuje z Windows
98.
Uwaga: Media
Player Classic dla Windows 98 „nie lubi” KernelEx. Dla tej
aplikacji należy rozszerzenie wyłączyć (menu
kontekstowe → „Właściwości” → zakładka „KernelEx” →
„Disable KernelEx extensions”).
Właściwy
dobór kodeków, to w zasadzie największa trudność w
przystosowywaniu systemu do pracy z multimediami:
niektóre „gryzą się” pomiędzy sobą, inne są mało wydajne,
jeszcze inne potrafią destabilizować system. Zadanie
staje się znacznie prostsze, jeśli zainstalujemy ffdshow. To
właściwie nie jest samodzielny kodek, tylko filtr DirecShow
pełniący funkcję uniwersalnego kodeka obsługującego większość
formatów video i audio. Wersja 2322 jest ostatnią z oficjalnym
wsparciem dla Windows 98. Z KernelEx można próbować uruchamiać
nowsze, ustawiając tryb kompatybilności na Windows 2000 SP4, co
może zaowocować możliwością odtwarzania większej liczby
formatów plików. Nie potrafię jednak wskazać, do
której wersji ffdshow daje
się uruchomić w ten sposób. Ja pod Windows 98 instaluję 2322.
Skoro w charakterze kodeka używamy
filtru DirectShow, to w systemie musi być zainstalowany DirectX.
Wersja 9.0c jest ostatnią, która instaluje się i działa pod
Windows 98. Po zakończeniu wsparcia dla tego systemu, Microsoft
rozpowszechnił jednak w Internecie instalator DirectX 9.0c, który
wymaga co najmniej Windows XP, dlatego sprawdzoną wersję dla 98
umieściłem w swoim archiwum i można ją pobrać stąd.
Teraz, mając zainstalowaną aplikację
odtwarzającą i kodeki, możemy spróbować obejrzeć nasz film.
Ale, ale: napisałem przecież, że oryginalny plik nie będzie
odtwarzał się płynnie na słabym sprzęcie. No to spróbujmy tego.
Oryginał przekodowano w taki sposób, że rozdzielczość obrazu
została zmniejszona do 640x480 pikseli, a strumień danych –
ograniczony do 1210 Kbit/s. Taki plik odtwarza się płynnie na moich
komputerach z Pentium III, a podejrzewam, że jakiś szybszy Pentium
II też by dał radę.
A co z jakością? Zmniejszenie
rozdzielczości skutkuje subiektywnym wrażeniem pogorszonej
ostrości, a ograniczenie przepustowości – pojawieniem się,
zwłaszcza w scenach z bardzo dynamicznie zmieniającym się obrazem,
charakterystycznych zakłóceń, tak zwanych artefaktów. Rzecz
jednak w tym, że w czasach telewizorów kineskopowych wady te były
praktycznie niezauważalne (kineskop i tak „rozmywa” obraz, przy
okazji maskując artefakty), a i teraz na małym monitorze (21 cali
to jeszcze mały), a taki mamy zwykle podłączony do starego PC, czy
na ekranie laptopa, jakość jest wystarczająca.
Generalnie rzecz biorąc, potrzebujemy
tym większej rozdzielczości, im większy jest ekran, na którym
oglądamy film i im mniejsza jest odległość widza od ekranu. Mając
to na względzie spróbowałem odtworzyć ten plik na 32 calowym
telewizorze, zachowując odległość, z jakiej normalnie oglądam
telewizję. Według mojej, subiektywnej oceny, wynik był
zadowalający. Oczywiście wyraźnie było widać, że to nie jest
full HD, a nawet nie obraz telewizyjny w rozdzielczości SD, ale film
dało się oglądać, zwłaszcza że (podobnie jak w przypadku wielu
innych filmów), najważniejsza jest tu treść a nie piękno obrazu.
Załóżmy jednak, że ktoś z
czytelników ma naprawdę zabytkowy komputer, z procesorem
taktowanym, powiedzmy, poniżej 400 MHz, na którym nawet
przekodowany materiał się „zacina”. Czy na tym nie da się już
obejrzeć żadnego filmu? Nadal niekoniecznie. Można wypróbować
ten plik w formacie 3GP, przygotowany w zasadzie z myślą
urządzeniach mobilnych, albo ten,
w standardzie Video CD (o którym w drugiej części napiszę nieco
więcej). Uwaga: plik VCD ma napisy wkopiowane w materiał video, nie
należy więc używać oddzielnego pliku tekstowego. Oczywiście
zmniejszenie wymagań systemowych odbywa się kosztem jakości, ale
za to możemy wykorzystać sprzęt, którego nikt by chyba dzisiaj
nie posądzał o możliwości multimedialne.
2. Kino w kieszeni
Posiadacze
nowoczesnych smartfonów nie mają żadnego problemu: ich urządzenia
są w stanie odtworzyć w zasadzie każdy film, często nawet w
rozdzielczości Full HD, rzecz sprowadza się jedynie do skopiowania
wybranego pliku do pamięci telefonu lub na kartę micro SD. Można
też wykorzystać tablet, ale ten się w kieszeni nie zmieści (no,
chyba że to tablet 7" i kieszeń płaszcza).
Trafiają się
jednak dinozaury (sam się do nich zaliczam), które nie używają
smartfonów i z trudem przekonują się do tabletów (tak, mam tablet
z systemem Android, ale przez większość czasu leży na półce,
może jeszcze kiedyś napiszę dlaczego).
Spróbujmy zatem
wykorzystać Pocket PC. Specyfikacja sprzętowa nie zachęca:
jednordzeniowy, „dziwny” procesor, z bardzo wolnym taktowaniem (w
moich urządzeniach: 266 i 300 MHz), mały, 3,5" wyświetlacz z
mizerną rozdzielczością 320x240 pikseli, niewielka pamięć
wewnętrzna, w której nie zmieści się żaden plik z
pełnometrażowym filmem.
Stosunkowo
najłatwiej poradzić sobie z tym ostatnim problemem: pliki filmowe
umieszczamy na kartach pamięci obsługiwanych przez nasze urządzenie
(w moim przypadku – karty SD).
Potrzebny jest
jeszcze odtwarzacz. Wprawdzie system Windows Mobile 2003, w jaki
wyposażone są moje kieszonkowe komputerki, zawiera Pocket Media
Player, ale obsługuje on niewiele formatów plików. Polecam
pobranie TheCore Pocket Media Player (TCPMP) 0.81.
Nie wymaga on instalacji, wystarczy skopiować rozpakowany z archiwum
katalog na nasz Pocket PC. Warto wygospodarować na odtwarzacz trochę
miejsca w pamięci wewnętrznej urządzenia, nawet kosztem skasowania
kilku gier. Da nam to możliwość swobodnego wymieniania kart SD z
filmami.
No a plik?
Wprawdzie TCPMP obsługuje wiele formatów, ja jednak przygotowałem
plik3GP, w standardzie opracowanym dla telefonów (bardzo popularny w
starszych modelach Nokii). Na kieszonkowych komputerkach sprawdza się
wybornie. Wprawdzie rozdzielczość to tylko 352x288 pikseli, a
strumień danych – 950 Kbit/s, ale na takim wyświetlaczu
pogorszenia jakości obrazu i tak nie zauważymy, za to płynność
odtwarzania będzie bez zarzutu. Plik z napisami można pobrać stąd.
Tutaj zaczyna się
problem: wprawdzie przygotowałem plik z napisami w formacie, który
powinien być obsługiwany przez TCPMP, ale pomimo wielu prób nie
udało mi się uzyskać ich wyświetlania. Być może nie potrafię
czegoś skonfigurować, albo mam zbyt starą wersję systemu Windows
Mobile. W Internecie znalazłem informacje o poprawnym wyświetlaniu
napisów we wcześniejszej wersji odtwarzacza, wyposażonej w
odpowiednią „wtyczkę”. Nie chciało mi się w to bawić,
zastosowałem więc obejście w postaci tegopliku, w którym napisy zostały wkopiowane w materiał video.
Jak to zrobić? Proszę o cierpliwość, ciąg dalszy (być może)
nastąpi.
Bardzo ciekawe porady na pewno kiedyś skorzystam, ponieważ też mam PIII na jednym z komputerów.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! Masz sporą wiedzę i doskonałą umiejętność przekazywania jej w przystępny sposób. Nie każdy musi być ekspertem w obsłudze wszelkich sprzętów elektronicznych, ale biorąc pod uwagę fakt, iż obecnie w niemal każdym domu jest komputer stacjonarny lub laptop, dobrze wiedzieć, gdzie można znaleźć wiele przydatnych informacji.
OdpowiedzUsuńNo jest różnica.
OdpowiedzUsuń