poniedziałek, 19 września 2016

Stary PC a video – część 3


Oglądamy telewizję

Kiedyś oglądanie telewizji na PC było bardzo proste: kupowało się kartę telewizyjną, czasem nawet z radiem FM, montowało w komputerze, instalowało sterowniki, podłączało antenę i po krótszym lub dłuższym czasie, potrzebnym na konfigurację i wyszukanie stacji telewizyjnych, wszystko powinno zadziałać. Działało lepiej lub gorzej, jak to telewizja analogowa: czasem świetny odbiór, ale czasem „śnieg”, odbicia, problemy z synchronizacją i tym podobne „przyjemności”. Karty tunera telewizyjnego nie były jednak specjalnie drogie i można było tanim kosztem wyposażyć gospodarstwo domowe w dodatkowy telewizor.

A jak jest teraz? Teoretycznie powinno być tylko lepiej. Wprawdzie po przejściu na telewizję cyfrową stare, analogowe karty przestały działać, ale tuner DVB-T (na port USB) do komputera kosztuje nie więcej niż kilkadziesiąt (a jak ktoś ma szczęście i wie gdzie szukać, to kilkanaście lub nawet kilka) złotych, oferując jakość odbioru nieosiągalną dla starych urządzeń.

Niestety, posiadacze „zabytkowych” komputerów PC nie mają tak dobrze. Do uruchomienia tunera DVB-T wymagany jest procesor co najmniej 2GHz (do odbioru programów HD – przynajmniej dwurdzeniowy), zaś sterowniki do takiego urządzenia zapewne będą wymagały Windows XP lub nowszego.

Jak to zatem możliwe, że na moim starym rzęchu Siemens Scenic 800 z procesorem Pentium III 450MHz mogę odbierać program telewizyjny, który w dodatku, po bliższym przyjrzeniu się (proszę spróbować powiększyć drugie zdjęcie), można zidentyfikować jako TVP1 HD? W dodatku, co jednak trudno pokazać na zdjęciu, uruchomionym systemem operacyjnym jest Windows 98.

Zapewniam, że nie ma tutaj żadnego oszustwa: to nie jest fotomontaż, to nie jest stopklatka, program jest rzeczywiście odbierany, a wyświetlanie odbywa się płynnie, przy idealnej synchronizacji obrazu i dźwięku. Oczywiście full HD to to nie jest (w końcu to tylko mały monitor kineskopowy), ale się przydaje, zwłaszcza kiedy akurat „leci” jakiś mecz, a tu żona i córka muszą koniecznie oglądać „Master Szefa” (mają przewagę, nieprawdaż?).

Tajemnica kryje się pod biurkiem. Komputer ma zamontowaną starą, analogową kartę telewizyjną. Właściwie jest to jeden z pierwszych modeli ATI ALL-IN-WONDER, połączenie karty graficznej i tunera telewizyjnego. Kiedyś hit kosztujący krocie, dzisiaj – kto o czymś takim w ogóle pamięta? Jednakże komputer z zamontowanym tunerem telewizyjnym spełnia funkcje analogowego telewizora. A co zrobili właściciele analogowych odbiorników po wprowadzeniu telewizji cyfrowej? Bogatsi i ci, którzy muszą być zawsze „na topie”, oczywiście wymienili swój sprzęt, pozostali skorzystali jednak z możliwości podłączenia do starego odbiornika niedrogiego tunera cyfrowego. Cóż zatem stoi na przeszkodzie, żeby taki zewnętrzny tuner podłączyć do komputera? Ano właśnie: nic!

Rozwiązanie takie sprawdza się doskonale, a używany tuner DVB-T można kupić za naprawdę niewielkie pieniądze. I będą jeszcze tańsze: analogowe telewizory się psują i trafiają na śmietnik (o, przepraszam, do recyklingu), a przystawki zostają.

Wszystko to nie oznacza, jakobym zachęcał specjalnie do kupowania starych komputerów czy analogowych kart telewizyjnych. Jeśli już jednak ktoś ma taki sprzęt, dlaczego nie dać mu nowego życia?

Oglądamy DVD

Właściciele w miarę nowych komputerów zastanawiają się zapewne, gdzie tu w ogóle może być problem? Wkładamy płytę DVD do napędu komputera, system sam rozpoznaje rodzaj płyty, uruchamia się odpowiednia aplikacja odtwarzająca i już „leci”. Chcąc jednak odtworzyć DVD na starym PC musimy liczyć się z ograniczeniem: do programowego dekodowania materiału video potrzebny jest minimum procesor Pentium III 500MHz, i to pod warunkiem, że mamy odpowiednią wersję komercyjnego programu Power DVD lub WinDVD, dysponującego bardzo sprawnym kodekiem. Jeśli chcemy używać darmowego oprogramowania, to najlepiej, żeby procesor był taktowany z częstotliwością nie niższą niż 800MHz.

Istnieje jednak rozwiązanie pozwalające na oglądanie filmów DVD na o wiele słabszym sprzęcie. Mój pierwszy komputer, którego używałem do tego celu, miał procesor AMD K-5 PR100 (odpowiednik Pentium 100MHz), mimo to odtwarzanie odbywało się bez najmniejszych „zacięć”. Rozwiązaniem tym jest sprzętowy dekoder MPEG w postaci karty rozszerzeń montowanej w slocie PCI. Karta taka przejmuje całkowicie zadania związane z dekodowaniem video, zaś jednostka centralna zajmuje się jedynie obsługą interfejsu, stąd wymagania na wydajność komputera są naprawdę minimalne.

Przedstawicielem takich urządzeń jest używana przeze mnie karta Creative Dxr2, obecnie zainstalowana w komputerze Siemens Scenic. Komputera z tą kartą używałem nawet, dawno temu, w charakterze stacjonarnego odtwarzacza DVD, gdyż dekoder ma wyjście video pozwalające na podłączenie telewizora. W takiej konfiguracji można nawet oglądać film na telewizorze, a korzystając z monitora robić na komputerze coś innego, choćby układać pasjansa.

Wadą karty Dxr2 jest uproszczony algorytm dekodowania, co objawia się gubieniem szczegółów obrazu. Wychodzi to na jaw w bezpośrednim porównaniu z odtwarzaczem stacjonarnym, a nawet z dekodowaniem programowym. Przy normalnym oglądaniu trudno to jednak zauważyć, chyba że się wie, o co chodzi. Dekodowanie zostało poprawione w następnym modelu – Dxr3, który miał już jednak nieco większe wymagania odnośnie komputera (minimum Pentium 233MHz).

Dygresja

Karta Creative Dxr2 doskonale dekoduje również materiał Video CD, a nawet jest kompatybilna z płytami kVCD. Przy odtwarzaniu przygotowanych przeze mnie płyt kVCD zawierających powyżej 80 minut filmu natrafiłem jednak na problem: po 80 minutach odtwarzanie było przerywane, pomimo że licznik czasu nadal działał. Te same płyty bez problemu odtwarzały się w całości przy pomocy odtwarzacza programowego.

Jako że wyglądało mi to na sztucznie wprowadzone ograniczenie, postanowiłem zadzwonić do biura obsługi klienta polskiego przedstawicielstwa firmy Creative i „rżnąć głupa", żeby się przekonać, co powiedzą. Zgłosiła się pani konsultantka, a rozmowa miała (w przybliżeniu) przebieg następujący:
— Proszę pani. Jestem użytkownikiem karty Creative Dxr2 i przy odtwarzaniu nagranych przeze mnie płyt Video CD z filmem dłuższym niż 80 minut odtwarzanie zatrzymuje się po 80 minutach.
— Nie mogę panu pomóc, nie udzielamy porad dotyczących DivX-ów. Nie popieramy piractwa.
— Proszę pani: mnie nie chodzi o DivX-y, karta Dxr2 ich zresztą nie odtwarza, tylko o Video CD.
— Każde nagranie filmu na płytę CD jest piractwem.

Zwróciliście uwagę na ostatnie zdanie? Nie chodzi mi wcale o to, że to bzdura, że to niezgodne z obowiązującym w Polsce prawem i tak dalej. Chodzi o to, że to zdanie bardzo dobrze oddaje podejście koncernów medialnych do problemu piractwa. Jeśli nie będziemy patrzeć na ręce politykom, to takie w końcu będzie prawo, bo za tym podejściem stoją ogromne pieniądze.

Jeśli ktoś ma taki lub podobny dekoder, lub może go nabyć za niewielkie pieniądze, zachęcam do jego wypróbowania. Nawet na stosunkowo mocnych (jak na zabytkowe PC oczywiście) maszynach odtwarzanie płyt DVD i VCD za jego pomocą może być wygodniejsze, niż przy pomocy rozwiązań czysto programowych.

Niedawno jednak widziałem na Allegro kartę Creative Dxr2 w cenie około 100 zł. Kiedy widzę coś takiego nie mogę się oprzeć wrażeniu, że sprzedawca albo nie wie co sprzedaje, albo choruje na chciwość (a to straszna choroba i w wielu przypadkach nieuleczalna). Za takie pieniądze można kupić stacjonarny odtwarzacz DVD, co jest o wiele wygodniejszym rozwiązaniem. Ludzie! Dajcie się hobbystom pobawić! Naprawdę wolicie wyrzucić, niż tanio sprzedać?

Przechwytujemy video

Oglądanie oglądaniem, ale od czasu do czasu chciałoby się też coś nagrać. Albo po to, żeby obejrzeć później, bo akurat nie mamy czasu, albo żeby zachować na dłużej, bo nam się podoba.

Oczywiście możemy do tego wykorzystać naszą analogową kartę telewizyjną i jeśli chodzi o sygnał ze źródeł analogowych, takich jak magnetowid czy kamera VHS, tak zwykle będziemy robić.

Znacznie lepsze efekty uzyskamy jednak przy zastosowaniu specjalizowanych kart przechwytujących, jak choćby prezentowana na zdjęciu Miro DC10.

Karty takie, sprzętowo wspomagające cyfryzację sygnału video, były kiedyś wykorzystywane, w połączeniu z odpowiednim oprogramowaniem, nawet do tworzenia profesjonalnych wideoklipów. Sam kiedyś używałem DC10, ale z powodu problemów ze sterownikami i ograniczenia długości rejestrowanego klipu (może to był jakiś problem z oprogramowaniem, albo niewłaściwa konfiguracja), postanowiłem ją sprzedać. To był gruby błąd: żadna „zwykła” karta telewizyjna nie da takiej jakości obrazu.

Nie polecam natomiast wszelkich „wynalazków” do przechwytywania video podłączanych do portu USB. Urządzenia takie wprawdzie działają, ale wymagają portu USB 2.0 oraz wydajnego procesora. W połączeniu ze starym komputerem się nie sprawdzą.

Zupełnie inaczej ma się sprawa z nagrywaniem programów telewizji cyfrowej DVB-T. W zasadzie można również i do tego wykorzystać analogową kartę telewizyjną lub przechwytującą, ale po co? Przystawki cyfrowe wyposażone są zwykle w funkcję PVR (Personal Video Recording) i zapisują bezpośrednio sygnał cyfrowy na pamięci flash lub dysku twardym podłączonym do portu USB. Pominięcie toru analogowego pozwala wyeliminować utratę jakości. Uzyskane w ten sposób pliki możemy poddać dalszej obróbce na komputerze (np. usunąć reklamy) i konwersji do wygodnego dla nas formatu (AVI, 3GP, MP4), a nawet przenieść na płytę DVD. Pod jednym wszakże warunkiem: że tuner nie koduje nagrań PVR. Dlatego do naszych celów najlepiej nadają się najtańsze urządzenia, zwykle produkowane w Chinach, na Tajwanie lub w innych egzotycznych rejonach świata. A co, jeśli posiadany przez nas tuner DVB-T akurat koduje sygnał? Zawsze pozostaje „furtka” analogowa.

3 komentarze: