piątek, 30 października 2015

Na kłopoty – Windows 2000?

Najpierw chyba należy sprecyzować, o jakie kłopoty chodzi. Przede wszystkim o przeglądanie stron internetowych na moim notebooku z Windows 98. Mam wprawdzie do dyspozycji przeglądarki K Meleon KM-16-F3628 i Opera 12.02 (jak je uruchomić pod Windows 98 pisałem wcześniej), które umożliwiają przeglądanie wielu współczesnych stron internetowych, jednak zdecydowanie nie wszystkich. Co więcej, problem narasta, bo webmasterzy coraz częściej używają technik nie obsługiwanych przez stare przeglądarki. Od czasu do czasu chciałoby się też uruchomić jakieś programy, które pod Windows 98 po prostu „nie chodzą” i nie pomaga żaden KernelEx. Wreszcie dochodzą problemy z wydajnością, uwidaczniające się zwłaszcza przy uruchamianiu programów „przeskakujących” epokę Windows 98, skłaniające do poszukiwania systemu operacyjnego, który efektywnie wykorzysta każdy bajt pamięci i każdy takt procesora.

Dlaczego jednak Windows 2000? Nie ukrywam, że najchętniej bym „postawił” Windows XP. Oficjalne wsparcie dla tego systemu zakończyło się całkiem niedawno i wciąż jeszcze łatwiej znaleźć oprogramowanie, które „nie chodzi” pod Windows 10, niż pod XP. Powodów jednak było kilka. Po pierwsze, nie dysponuję wolną licencją Windows XP, „pirata” stawiać nie zamierzam, zaś ceny tego systemu na rynku wtórnym są (jak dla mnie) wciąż jeszcze zbyt wysokie, żeby kupować go tylko dla zabawy. Po drugie, mój notebook Toshiba ma tylko 192 MB pamięci RAM i to bez możliwości dalszego rozszerzenia. To wprawdzie więcej, niż wymagane oficjalnie minimum dla XP, ale o wiele za mało do płynnej pracy tego systemu. Wreszcie, „last but not least”, tyle się naczytałem w Internecie o niezwykłej wydajności i stabilności Windows 2000, że postanowiłem sam sprawdzić, na moim sprzęcie i z używanymi przeze mnie aplikacjami.

Zaczęło się jednak od kłopotów. Przede wszystkim mój notebook to „beznapędowiec”: ani stacji dyskietek, ani CD-ROM, ani nawet (standardowo) możliwości uruchomienia systemu z pamięci USB. W dodatku zdobyłem Windows 2000 w wersji upgrade, ale angielskiej (co akurat dla mnie jest zaletą a nie wadą), a Windows 98 używam w wersji polskiej. Aktualizacja jest możliwa w obrębie tej samej wersji językowej, więc musiałem najpierw zainstalować angielski Windows 98 i dopiero potem zaktualizować do Windows 2000. Na „beznapędowcu” poradziłem sobie w ten sposób, że wymontowałem dysk twardy i podłączyłem przez adapter USB do komputera stacjonarnego, co mi pozwoliło wydzielić specjalną partycję i skopiować na nią pliki instalacyjne. Daruję sobie szczegóły, bo mogą się one przydać jedynie posiadaczom podobnego sprzętu. Jeśli ktoś byłby zainteresowany, niech da znać w komentarzu.

Po pomyślnym zainstalowaniu kłopoty się jednak nie skończyły: okazało się, że system pracuje bardzo niestabilnie i nie pozwala zainstalować żadnego service packa poza pierwszym, a przecież zależało mi na tym, żeby mieć Service Pack 4, bo wiele programów dla Windows 2000 tego właśnie wymaga. Szukałem bardzo długo, już nawet myślałem, że mój sprzęt nie do końca poprawnie współpracuje z Windows 2000, chociaż według producenta notebook Toshiba Portege 3440CT ma wsparcie dla tego systemu. Znowu oszczędzę szczegółów, na koniec okazało się, że Windows 2000 „gryzie się” z Plop Boot Managerem, którego chciałem wykorzystywać do uruchamiania na tym samym komputerze dotychczas używanego Windows 98 i Windows 2000, a także do obsługi startu systemu z pamięci USB. Skończyło się na tym, że Windows 2000 zainstalowałem na innym, przeznaczonym tylko dla niego dysku twardym. Jak ręką odjął: bez problemu zainstalowałem Service Pack 4.

Przyszła wreszcie pora na instalowanie aplikacji. Oczywiście zacząłem od Firefoksa 10.0.12 ESR (to ostatnia wersja działająca z Windows 2000) bo przecież głównym celem miała być poprawa jakości przeglądania stron WWW. Zainstalowałem, uruchomiłem i po krótkiej konfiguracji (wyłączenie zapamiętywania haseł, otwieranie nowych zakładek zamiast nowych okien itp.) wpisuję adres serwisu jednego z działających w Polsce operatorów telefonii komórkowej: http://virginmobile.pl. Strona zaczyna się otwierać i po chwili – restart systemu! Niemożliwe! Może to przypadek! Sprawdzam jeszcze raz – to samo! Spróbowałem zatem w przeglądarce K-Meleon KM-16-F3628, tej samej, której używałem pod Windows 98 (łatwo, bo tego programu nie trzeba instalować) – efekt ten sam. Zainstalowałem Operę 12.02 – jeszcze gorzej: system restartuje się już po uruchomieniu przeglądarki, nie da się przeglądać czegokolwiek. Gdzież się podziała legendarna stabilność systemu Windows 2000, skoro można go „wywalić” jednym adresem internetowym?

Pomyślałem, że to może być przypadek, jakaś nieprawidłowość objawiająca się we współpracy z moim sprzętem. Tak się jednak złożyło, że mam w pracy skonfigurowaną maszynę wirtualną z systemem Windows 2000 w wersji polskiej, przeznaczoną do testów. Postanowiłem wykonać na niej taką samą próbę i co? Problem się powtórzył. To już nie może być przypadek!

Zwróciłem się o pomoc do „wujka” Google. Po dłuższym „guglaniu” znalazłem informację, że takie problemy sprawiają niektóre sterowniki kart graficznych i może pomóc wyłączenie akceleracji sprzętowej w Firefoksie (Opcje → Zaawansowane → Korzystaj z akceleracji sprzętowej jeśli jest dostępna). Sprawdziłem, rzeczywiście po wyłączeniu wymienionej opcji strona otworzyła się w Firefoksie. No dobrze: ale co z innymi przeglądarkami? Próba wyłączenia akceleracji sprzętowej na poziomie systemu operacyjnego nie dała spodziewanych efektów.

Wróciłem do „guglania”. Okazało się, że ktoś miał analogiczne do moich problemy z Operą i pomogło zainstalowanie nieoficjalnego Service Packa 5 dla Windows 2000. To było to! Zainstalowanie poprawki spowodowało, że zaczęła się uruchamiać i pracować w miarę normalnie przeglądarka Opera. „W miarę”, bo w dalszym ciągu przy próbie przeglądania niektórych stron „wylatywała” z pamięci, tak jakby została zamknięta, chociaż już bez restartu systemu. Co więcej, strona Virgin Mobile zaczęła się otwierać nie tylko w Operze, ale również w K-Meleonie i Firefoksie, nawet bez wyłączania sprzętowej akceleracji!

Service Pack 5 przeznaczony jest dla angielskiej wersji Windows 2000, ale w polskiej wersji analogiczne efekty może dać użycie AutoPatchera.

Po uzyskaniu przyzwoitej stabilności systemu przyszła kolej, żeby zrobić coś w sprawie wydajności. Moje doświadczenie z systemem Windows 2000 jest dużo mniejsze, niż z Windows 98 i nie jestem pewien, czy skonfigurowałem system optymalnie. Tym niemniej, z pewną pomocą „wujka” wyłączyłem wszystkie „bajery” interfejsu, założyłem stały plik wymiany i wyłączyłem kilka niepotrzebnych usług (za dużo nie mogłem wyłączyć, bo mój komputer pracuje w sieci i korzysta z drukarki).

Próby przeglądania stron internetowych przy pomocy Firefoksa 10.0.12 ESR jednak mnie nie zadowoliły. Wprawdzie dało się wyświetlić poprawnie o wiele więcej stron internetowych niż w Operze 12.02 czy K-Meleonie KM-16-F3628, ale przeglądarka działała wolno, otwarcie więcej niż dwóch, trzech kart owocowało wyraźnym „zamuleniem” całego systemu, z intensywną pracą twardego dysku znamionującą niedostatek pamięci operacyjnej. Zwłaszcza po zainstalowaniu dodatku Adblock Plus praca okazała się niezwykle uciążliwa. Może i Windows 2000 lepiej zarządza pamięcią niż Windows 98, ale najwyraźniej musi mieć czym zarządzać. Przy stosunkowo niewielkiej pamięci operacyjnej zmiana systemu nic nie daje.

Przeglądarki K-Meleon i Opera działały zdecydowanie sprawniej, ale działały tak, jak pod Windows 98: te strony, które wyświetlały się nieprawidłowo pod Windows 98, nie działały poprawnie również pod Windows 2000. Ponadto odniosłem wrażenie (subiektywne, bo nie robiłem żadnych pomiarów), że praca pod Windows 98 przebiegała jednak nieco sprawniej.

Tak więc zmiana systemu z Windows 98 na 2000 nie przyniosła w moim przypadku poprawy jakości przeglądania serwisów WWW (co było jednym z głównych celów), ani nie dała mojemu komputerowi wydajnościowego „kopa”. Windows 2000 nie okazał się lekarstwem na kłopoty.

Postanowiłem wrócić do systemu Windows 98, co w moim przypadku było bardzo łatwe: wystarczyło ponownie zmienić dysk twardy na poprzednio używany, na którym odtworzyłem z kopii układ partycji sprzed rozpoczęcia prób (podobno prawdziwi „twardziele” backupów nie robią, ale ja widać nie jestem „prawdziwy”). Potwierdziło się to, o czym pisałem powyżej: przeglądarka K-Meleon KM-16-F3628 pracuje sprawniej pod Windows 98 z KernelEx i pozwala otworzyć więcej stron, pomimo że jest to program dla Windows 2000/XP. Podobnie rzecz ma się z Operą. Tak więc póki co na moim notebooku pozostaje Windows 98.

Wszystko co napisałem powyżej mogłoby świadczyć, że Windows 98 jest systemem lepszym i sprawniejszym niż Windows 2000, co stoi w całkowitej sprzeczności z przyjętą opinią. Pamiętać jednak należy o dwóch sprawach:

  1. Windows 98 zawdzięcza „drugą młodość” rozszerzeniu KernelEx, bez którego w ogóle nie dałoby się przeglądać współczesnych stron internetowych. Autor o pseudonimie Xeno wykonał kawał naprawdę dobrej, programistycznej roboty. Aż szkoda, że projekt nie jest już kontynuowany.
  2. Wprawdzie KernelEx pozwala uruchamiać pod Windows 98 wiele programów dedykowanych dla Windows 2000/XP, ale nie wszystkie i nawet nie większość. Z tych zaś, które dają się uruchomić, nie wszystkie działają w pełni poprawnie. Może się więc zdarzyć, że zostaniemy zmuszeni do zmiany systemu, albo... do uruchamiania takich aplikacji na innym, nowocześniejszym komputerze, pozostawiając sprzęt retro do zadań, którym może podołać (a jest ich wcale niemało).

No dobrze, ale co w takim razie „na kłopoty”, jeśli nie Windows 2000? Ja bym instalował Windows XP, jeśli tylko sprzęt „uciągnie” i da się zdobyć licencję (oczywiście za małe pieniądze). Ja mam XP „postawiony” na komputerze stacjonarnym z procesorem Pentium III 450MHz i 640MB pamięci RAM. Działa całkiem przyzwoicie. Gdybym miał tylko 512MB RAM, też by dał radę. O tym systemie jednak pisał nie będę – w Internecie jest mnóstwo materiałów na ten temat.

8 komentarzy:

  1. Cześć,

    Wiem, że artykuł już trochę wiekowy, podobnie, jak nasze komputery, ale dopiero dzoś się na niego natknąłem.

    Co do stabilności W2K - potwierdzam: jest to jeden z najbardziej stabilnych systemów świata. Ale... System 2K należy do rodziny NT, której głownym zadaniem jest praca. Systemy domowe (9x/ME) mają pakiety multimedialne itd. Systemy NT nie (w standardzie). Przez długie lata pracowałem na W2K bez ani jednej wywałki. Czego nie powiem o 98/ME, których używałem w domu. Dziś używam już tylko ME (które jest lepsze od 98), ale 2K stoi jako VM w moim data center i robi za serwer WWW i FTP (dokładniej jest to W2K Advanced Server). Na tą chwilę: 3 lata i 4 m-ce bez restartu!

    A jako współmiłośnik zapraszam też na mojego (ubiogiego z braku czasu) bloga: www.fruba.pl.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem z W2K jest taki, że zestarzał się dużo szybciej niż 98, bo nie miał pakietu „odmładzającego” takiego jak kernelex. Co prawda były jakieś tam próby, ale albo nie tak funkcjonalne, albo nie tak stabilne. W efekcie na w98 z kernelex można uruchamiać wiele programów w nowszych wersjach niż na W2K. Na ile to ważne? Bardzo! Co z tego, że mam stabilny system, skoro przeglądarka WWW wywala mi się na co drugiej stronie. Co do zastosowań serwerowych, to mój blog z założenia nie jest o tym. Profesjonaliści poradzą sobie bez moich wypocin.

      Kilka słów o WinME. Nigdy go nie lubiłem i nie uważam za lepszy. To jest system w którym Microsoft zaczął ukrywać niektóre ustawienia przed użytkownikiem. Może to było dobre dla Microsoftu, bo miał mniej zgłoszeń serwisowych, ale ja to odbierałem jako ograniczenia, za które nie miałem nic w zamian (z pomocy Microsoftu i tak nie korzystałem). Dla mnie WinME to Win98 z ograniczeniami.

      A blog fajny. Profesjonalna sieć w domu, no, no...

      Usuń
    2. Mirku,

      WinME ma faktycznie ukryte parę rzeczy przed użytkownikiem. Ale czy akurat te, które są potrzebne do czegokolwiek? Nie wiem, czy zdarzyła mi się kiedykolwiek potrzeba grzebania w czymś, co nie jest "na widoku" w ME. Mój PeCet (aktualnie P3 600@133MHz + 640MB RAM) służy mi do poczty, pracy z dokumentami itd. Nie czuję potrzeby grzebania głęboko w systemie "w imię zasad" ;) ME doceniam za (jednak) ładniejszy interfejs (lepiej dobra kolorystyka - bardziej przyjemna dla oka), szybkość (mam na tej samej maszynie WinXP i jest koszmarnie mulasty) i za pełną obsługę 16-bitowych aplikacji, czego niestety już WinXP i nowsze nie mają...

      Usuń
    3. P.s. dzięki za słowa uznania odnośnie sieci. Wychodzę z prostego założenia, że skoro ma działać stabilnie - musi być profesjonalnie (co nie znaczy, że drogo) :)

      Usuń
    4. WinME testowałem po jego pojawieniu się i sporadycznie kilka lat potem. Jakoś nigdy mi „nie leżał” i zawsze jak dostawałem komputer z WinME robiłem downgrade do 98. To właśnie z tym systemem, a nie z XP powinno się porównywać wydajność ME (bo to ta sama rodzina), a wtedy już tak ładnie nie wychodzi. Co do interfejsu, to wygląd ma dla mnie znaczenie zdecydowanie drugorzędne, a poprawy funkcjonalności nie było. No i obsługa 16-bitowych aplikacji (zwłaszcza tych starszych jeszcze z Windows 3.x) też była lepsza w 98, nie mówiąc już o obsłudze aplikacji MS-DOS (a w tych czasach jeszcze się takich używało).

      P.s. No nie mów, że do stabilnego działania domowej sieci potrzebny jest switch zarządzalny, szafa rack 19" i okablowanie strukturalne. Ja na przykład mam na biurku routerek Edimax-a po cyfrowym Polsacie i działa bardzo stabilnie. Tylko że ja nie mam w sieci NAS-a (ani planów, żeby go stawiać) ;)

      Usuń
  2. Jedni wolą BMW, inni VW (ja). Parafrazując łacińskie przysłowie: "guścić jest rzeczą ludzką" ;)

    W mojej ocenie wME chodzi lepiej od w98se, ale może to jest odczucie subiektywne (w końcu - wME to jest w98se tylko z paroma poprawkami)... Do tego - sprzęt mocniejszy mam od zalecanego. Na laptopie (P3 1.2GHz, 512MB RAM) wME chodzi jak burza :)

    Moja sieć jest trochę bardziej złożona, niż NAS, gdyż router ma zarówno serwer VPN, jak i klenta VPN. Do serwera VPN podpięty jest router w moim DataCenter, dzięki czemu cały ruch się odbywa przez moje domowe adresy IP. Do tego jest też podpięty router na działce, dzięki czemu mam bezpośredni (i szyfrowany) streaming z kamer, jak też mogę oglądać HorizonTV jakbym siedział w domu ;) Klient VPN z kolei ma zestawione połączenia do moich klientów, dzięki czemu mam dostęp do ich infrastruktury bez konieczności łączenia się dodatkowo z komputera. Oprócz tego - ja mam 5 adresów IP publicznych, więc na "domowym" routerze bym tego nie skonfigurował. Swit h zarządzalny jest dlatego, że mam dwie podsieci - prywatną oraz do spraw firmowych. Dzięki temu spełniam zapisy o zachowaniu prywatności, gdyż domownicy nie mają dostępu do zasobów klientów... Jako wisienka na torcie - porządny AccessPoint dał mi możliwość utworzenia trzech sieci WiFi (prywatna, służbowa oraz dla gości, całkowicie odseparowana). Bezpieczeństwo i wygoda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to się wyjaśniło. Twoja sieć nie jest tak do końca „domowa” a zastosowane rozwiązania pasują do zakresu wymagań. W każdym razie szacunek.

      Pytanie odnośnie Windows ME: próbowałeś, czy działa na tym KernelEx? Jeśli tak, to może skomentuj pod moim wpisem o KernelEksie, albo którymś o Windows 98 (tam będzie lepiej pasować).

      Usuń