Skoro już mamy zainstalowany system
Windows 98, spróbujmy z niego wyciągnąć maksimum wydajności,
stabilności i użyteczności.
1. Przenosimy plik wymiany na oddzielną partycję.
W pierwszym kroku przeniesiemy plik pamięci wirtualnej na oddzielną partycję.
1. Przenosimy plik wymiany na oddzielną partycję.
W pierwszym kroku przeniesiemy plik pamięci wirtualnej na oddzielną partycję.
- Klikamy prawym klawiszem myszy ikonę „Mój komputer”,
wybieramy „Właściwości” i zakładkę „Wydajność”.
- Klikamy przycisk „Pamięć wirtualna”, w otwartym oknie
dialogowym zaznaczamy „Pozwól mi określić własne parametry
pamięci wirtualnej”, nie przejmując się, że nie jest to opcja
zalecana.
- Wybieramy literę dysku przypisaną do naszej partycji
wymiany. Jeśli mamy dwie partycje, będzie to dysk D:. W pola
„Minimum” i „Maksimum” wpisujemy tę samą wartość,
nieznacznie mniejszą od rozmiaru wolnej przestrzeni na dysku
podanej przez system. U mnie wygląda to tak, jak na prezentowanej
ilustracji.
- Zatwierdzamy wybór przyciskiem „OK”.
- System Windows odpowie komunikatem świadczącym (może i poniekąd słusznie) o niezbyt dużym zaufaniu programistów Microsoftu do użytkowników ich systemów (ilustracja poniżej). My jednak jesteśmy na 100% pewni swoich działań, dlatego klikamy „Tak”.
- Potwierdzamy konieczność restartu systemu.
2. Wyłączamy „bajery” interfejsu.
Bezpośrednio po instalacji interfejs systemu Windows 98 nafaszerowany jest funkcjami, które nie mają żadnego istotnego wpływu na jakość pracy z systemem (jeśli już mają, to negatywny), a służą tylko i wyłącznie uatrakcyjnieniu wyglądu. Nawet bym to może zaakceptował gdyby nie pożerały przy tym zasobów systemu i nie spowalniały jego pracy. Marketing, to ja rozumiem, ale nie moim kosztem. Dlatego teraz powyłączamy te „bajery”.
- Wyłączamy wyświetlanie pulpitu jako strony sieci Web.
Integracja z przeglądarką internetową jest jednym z największych
spowalniaczy interfejsu Windows 98. Ograniczymy ją w maksymalnym
stopniu. Klikamy prawym klawiszem myszy na pustym obszarze pulpitu,
w menu podręcznym ustawiamy kursor na „Active Desktop”, w
rozwiniętym podmenu nie powinna być zaznaczona pozycja „Wyświetlaj
jako stronę sieci Web”. Jeśli jest zaznaczona – klikamy tę
pozycję.
- Wyłączamy tło pulpitu. Ładny obrazek w tle wygląda
atrakcyjnie, ale przy starcie systemu ładuje się do pamięci
operacyjnej i jest tam trzymany cały czas. Podczas pracy, zwłaszcza
na słabszym sprzęcie, każdy bajt pamięci więcej może się
przełożyć na istotny wzrost wydajności, nie będziemy więc jej
marnować. A zatem: prawy klawisz myszy na pustym obszarze pulpitu →
właściwości → zakładka „Tło” → w ramce „Wybierz
dokument HTML lub obraz” wybieramy „Brak” (to jest pierwsza
pozycja) → klikamy klawisz „OK”.
- Koniec z efekciarstwem. We właściwościach ekranu jak
wyżej, na zakładce efekty wyłączamy wszystkie opcje z wyjątkiem
jednej: „Pokazuj ikony używając wszystkich możliwych kolorów”.
Właściwie jeśli dysponujemy bardzo słabym sprzętem możemy
wyłączyć i tę opcję, ale nie wpłynie to znacząco na
wydajność, a ikony wyświetlane w palecie 256 kolorów wyglądają
zdecydowanie brzydko.
- Nie przesadzajmy z rozdzielczością grafiki i paletą
kolorów. Dla monitora CRT 15" optymalna rozdzielczość to
800x600, dla 17” – 1024x768. Monitor LCD powinien pracować z
natywną rozdzielczością matrycy. Można ją znaleźć w
dokumentacji, albo wyznaczyć eksperymentalnie: przy natywnej
rozdzielczości krawędzie czcionek ekranowych są „ostre”, bez
śladu rozmycia. W większości wypadków wystarczy też
16-bitowa paleta kolorów (High Color), chyba, że zajmujemy się
obróbką fotografii lub chcemy wyświetlać filmy, wtedy konieczna
może być 32-bitowa paleta (True Color). Odpowiednich ustawień
dokonamy we właściwościach ekranu na zakładce „Ustawienia”.
- Zmieńmy kolor pulpitu. Nie ma to wprawdzie wpływu na
wydajność systemu, ale niebieski kolor który zobaczymy po
usunięciu tapety nie jest przyjemny dla oka. No, chyba że się
komuś podoba, to może dalej nie czytać tego punktu. Odpowiednich
ustawień dokonamy na zakładce „Wygląd”. Jest to naturalnie
kwestia gustu, ale jeśli mogę coś zasugerować, to polecam
„złamane” ciemne zielenie, albo brązy. W każdym razie
proponuję po rozwinięciu palety „Kolor” i dokonaniu wstępnego
wyboru kliknąć przycisk „Inne” i poeksperymentować z pełną
gamą odcieni.
- Teraz dostosujemy wyświetlanie folderów. Otwieramy „Mój
komputer” i dysk C:. Na pasku menu klikamy „Widok”. Jeśli
jest znaczek przy pozycji „Jako stronę sieci Web”, to w
pierwszej kolejności kasujemy to zaznaczenie. Następnie możemy
rozwinąć „Paski narzędzi” i wyłączyć wszystko, co wyda nam
się niepotrzebne. Ja osobiście nie lubię upodabniania okien
folderów do przeglądarki internetowej, dlatego wyłączyłem
wszystko, zaznaczyłem natomiast opcję „Zablokuj paski narzędzi”.
Następnie otwieramy „Opcje folderów”: na zakładce „Ogólne”
powinien być zaznaczony „Styl klasyczny”.
- Odkryjmy, co Microsoft usiłował ukryć. Mając w dalszym ciągu otwarte okno dialogowe „Opcje folderów” przejdźmy na zakładkę „Widok”. Znajdują się tam między innymi „Ustawienia zaawansowane”, gdzie usuwamy zaznaczenie przy pozycji „Ukrywaj rozszerzenia plików znanych typów”. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego coś takiego zostało w ogóle wprowadzone do systemu. Funkcja ta, w dodatku włączona domyślnie, umożliwia ataki na użytkowników, polegające na nakłanianiu do otwierania niewinnych z pozoru plików tekstowych, graficznych czy muzycznych, będących w istocie szkodliwymi programami. Następnie wyłączamy wszystkie opcje pod wspólnym tytułem „Ustawienia wizualne”. Na koniec klikamy przycisk „Takie jak bieżący folder” i zamykamy okno przyciskiem „OK”. Proszę zwrócić uwagę, że nie proponowałem zmiany domyślnych ustawień dotyczących plików ukrytych i systemowych. Zaznaczone tam jest: „Nie pokazuj plików ukrytych i systemowych”. Wprawdzie jestem wrogiem ukrywania czegokolwiek przed użytkownikiem, ale uczyniłem tak świadomie. Pliki te „odkryjemy” później.
Tak spreparowany Windows 98 powinien
działać już wyraźnie żwawiej, niż bezpośrednio po instalacji,
jednak w dalszym ciągu daleki jest od tego, o co naprawdę chodzi.
Na dzisiaj jednak mam już dosyć pisania, więc ciekawym pozostaje
zaczekać na następną część artykułu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz