Komputer bez systemu operacyjnego jest
tylko kupą elektronicznego złomu. Rozważając wybór systemu dla
starego PC trzeba na wstępie poczynić pewne założenie. Otóż
zakładam, że chcę mieć uniwersalny komputer, zdolny do
wykonywania tych wszystkich zadań które wymieniłem przy okazji
prezentacji sprzętu, oraz innych, o których być może jeszcze
nawet nie pomyślałem. Gdybym myślał o specjalizowanym
zastosowaniu, jak na przykład router do Internetu, magazyn plików,
serwer WWW czy poczty elektronicznej, sterownik jakichś urządzeń
domowych itp., co sugeruje wielu innych autorów, wybór musiałby
być zupełnie inny.
Należy też mieć na uwadze fakt, że
aby praca na wiekowym komputerze była efektywna, jego oprogramowanie
musi być „z epoki”, gdyż było projektowane dla sprzętu o
takiej a nie innej wydajności i na takim też sprzęcie testowane.
Jeśli ktoś ma nadzieję, że uda mu się na starej maszynie
uruchomić najnowszy system Microsoft Windows, albo najbardziej
„wypasioną” dystrybucję Linux-a, szybko stwierdzi, że albo
jest to w ogóle niemożliwe, albo nie da się wykorzystać
wszystkich możliwości sprzętu (a to ważne, bo z reguły nie są
one wielkie, warto więc „wycisnąć” wszystko, co się ma), albo
wreszcie komfort pracy pozostawia wiele do życzenia ze względu na
problemy z wydajnością.
Biorąc to wszystko pod uwagę uważam,
że najlepszym systemem operacyjnym dla starego PC jest Microsoft
Windows w jednej z następujących wersji: 95, 98, 2000 lub XP. Jako
że są to systemy komercyjne, ważne jest posiadanie odpowiedniej,
legalnie nabytej licencji. Często możliwość zdobycia takiej a nie
innej licencji będzie decydowała o instalacji konkretnej wersji
systemu.
Jeśli jednak mamy wybór, to którą
wersję Windows należy zainstalować? Moim zdaniem tę, która
została dla danego komputera przewidziana przez producenta sprzętu.
Często producent ułatwia nam zadanie, umieszczając na komputerze
nalepkę w stylu „Designed for Windows 98”. Jeśli nalepki nie
ma, należy wziąć pod uwagę parametry posiadanego sprzętu
i skonfrontować je z wymaganiami poszczególnych systemów. W
przypadku Windows nie można przy tym posługiwać się podawanymi
Microsoft wymaganiami minimalnymi: system na takim sprzęcie da się
wprawdzie uruchomić, ale praca na nim będzie bardzo daleka od
komfortu. W praktyce potrzebny jest pewien zapas mocy obliczeniowej.
Zgodnie z moim doświadczeniem, do
wygodnej pracy z Windows XP komputer powinien być wyposażony w
procesor taktowany częstotliwością co najmniej 300 MHz, 256 MB
pamięci RAM (lepiej więcej) i dysk twardy o pojemności minimum 20
GB. Jeśli którykolwiek z parametrów jest gorszy należy rozważyć
instalację systemu Windows 98 lub 2000. Dla bardzo słabych maszyn,
z procesorem o częstotliwości poniżej 200 MHz, pamięcią mniejszą
niż 128 MB i twardym dyskiem o pojemności poniżej 2 GB,
najodpowiedniejszy będzie Windows 95.
Czasami niezbędne są odstępstwa od
reguł i tak na laptopie Toshiba 420 CDT, z nalepką „Designed for
Windows 95”, dokonałem, po uprzedniej rozbudowie pamięci,
aktualizacji do Windows 98, pomimo że zmieszczenie tego systemu
wymagało wykonania programowej kompresji danych na dysku twardym.
Zrobiłem tak dlatego, że nie miałem sterowników dla Windows 95 do
posiadanej karty wi-fi, a chciałem mieć sieć bezprzewodową. Nie
obyło się przy tym bez pewnego spadku wydajności, jednak w
granicach możliwych dla mnie do zaakceptowania.
Powyższe świadczy o tym, że pewne
cechy użytkowe systemu, niekiedy nawet początkowo trudne do
przewidzenia, mogą w istotny sposób wpływać na wybór. Często
najlepszym sposobem na określenie przydatności danego systemu
pozostaje eksperyment: zainstalować i zobaczyć jak się sprawdza.
Dla ułatwienia podaję kilka wybranych
cech poszczególnych wersji Windows, które dla mnie wydają się
istotne. Wybór jest bardzo subiektywny. Nie czuję się na siłach,
ani też nie mam ochoty dokonywać szczegółowej charakterystyki.
Odnośniki prowadzą do artykułów w Wikipedii, gdzie można znaleźć
bardziej spójne opisy.
Pierwszy system Microsoftu obsługujący
„długie” nazwy plików. Przed wprowadzeniem tego systemu
użytkownik musiał stosować konwencję „8.3”, to znaczy do
ośmiu znaków właściwej nazwy, kropka i do trzech znaków tak
zwanego rozszerzenia, przeznaczonego w zasadzie do określania typu
pliku. Nośniki danych na których zastosowano nowe zasady
nazewnictwa stały się niezgodne ze starszymi systemami,
obsługującymi jedynie konwencję „8.3”, co w konsekwencji
spowodowało wycofanie starszych wersji Windows (3.10, 3.11). Ponadto
po raz pierwszy w systemach Microsoftu pojawiła się obsługa
wielozadaniowości z wywłaszczeniem, przez co (teoretycznie)
zawieszenie jednego procesu nie powinno blokować całego systemu.
Natomiast takie rewolucyjne według Microsoftu zmiany w interfejsie,
jak pojawienie się charakterystycznych dla Windows do dzisiaj: paska
zadań i przycisku Start, dla mnie osobiście nie mają żadnego
znaczenia, zaś inne, jak rozwijanie menu przez najechanie
wskaźnikiem myszy bez potwierdzenia kliknięciem, uważam wręcz za
idące w niewłaściwym kierunku.
Z punktu widzenia współczesnego
użytkownika istotną wadą systemu jest brak obsługi urządzeń
USB. Nawet w wersji Windows 95 OSR2 która miała już obsługiwać
te urządzenia, wykorzystanie ich jest problematyczne z powodu
niestabilnego działania i braku sterowników.
Jeśli Windows 95 miał być w
założeniu przeznaczony do zastosowań domowych i małego biznesu,
to do zastosowań korporacyjnych miała służyć rodzina systemów
Windows NT, z tego do instalacji na stanowiskach roboczych
przeznaczony był Windows NT workstation. Istotną cechą tego
systemu miała być zwiększona stabilność, co jednakże zostało
okupione mniejszą zgodnością z istniejącym oprogramowaniem
aplikacyjnym (nie wszystkie programy napisane dla Windows 95 działały
poprawnie pod Windows NT) oraz brakiem zgodności sterowników do
sprzętu peryferyjnego (drukarek, skanerów i innych urządzeń),
które w konsekwencji musiały być od nowa przygotowane dla tego
systemu.
Z punktu widzenia współczesnego
użytkownika system ten ma bardzo wiele ograniczeń, głównie w
zakresie współpracy ze sprzętem (brak sterowników).
Ten następca Windows 95, pomimo
sędziwego wieku (15 lat w informatyce, to jak trzy epoki), jest w
dalszym ciągu pełnowartościowym systemem operacyjnym o dużych
możliwościach. Wciąż można zdobyć wiele wartościowych i
wygodnych w użyciu programów dla tego systemu, obejmujących
zakresem swojego działania większość możliwych zastosowań
komputera osobistego. Nie można wprawdzie liczyć na obsługę video
w rozdzielczości Full HD, gier komputerowych z „filmową”
grafiką, odczytywanie płyt Blue Ray, płynne odtwarzanie filmów z
internetu itd. Pozostaje jednak bardzo wiele obszarów działania, w
których system ten bardzo dobrze się sprawdzi.
Do Windows 98 przylgnęła opinia
systemu niestabilnego i podatnego na wszelkiego rodzaju zagrożenia,
w rodzaju wirusów komputerowych, „koni trojańskich”, ataków
cyberprzestępców itp., jednak uważam, że nie jest to opinia do
końca prawdziwa.
Po pierwsze, Windows 98 nie jest
niestabilny „sam w sobie”. Opinia o niestabilności wzięła się
stąd, że system (podobnie jak jego poprzednik) nie ma żadnych
zabezpieczeń przed działaniem źle napisanych programów
użytkowych. Aplikacje takie mogą nadpisywać obszary pamięci
przydzielone do innych programów lub samego systemu operacyjnego,
doprowadzając w konsekwencji do katastrofy. Dotyczy to niestety
także sterowników urządzeń peryferyjnych (na przykład drukarek,
dysków zewnętrznych, itp.), które w dodatku ściśle integrują
się z systemem operacyjnym. Zainstalowanie złego sterownika może
uczynić cały system niezdatnym do użytku.
Nie zmienia to faktu, że większość
oprogramowania użytkowego i sterowników nie powoduje problemów ze
stabilnością systemu. Jeśli tylko nie mamy w zwyczaju instalowania
„na próbę” wszystkiego, co wpadnie nam w ręce i będziemy
przestrzegać kilku prostych zasad, o których mam zamiar napisać w
przyszłości, otrzymamy wystarczająco stabilny do codziennych
zastosowań system.Będzie nam służył przez lata bez konieczności
reinstalacji, „czyszczenia”, „dostrajania” i tym podobnych
czynności, których przeciętny użytkownik na ogół nie lubi, bo
są dość skomplikowane, stwarzają ryzyko popełnienia błędów i
zabierają cenny czas.
Inną przyczyną potencjalnej
niestabilności jest sposób zarządzania pamięcią, a zwłaszcza
obszarem pamięci GDI, który niezależnie od wielkości
zainstalowanego RAM-u ma wielkość 64 KB. Po uruchomieniu kilku
aplikacji, zwłaszcza takich które rozrzutnie gospodarują GDI lub
powodują „wycieki” pamięci, może się okazać że nagle
systemowi brakuje zasobów. Powoduje to różne problemy, od
niepoprawnego działania programów aż do całkowitego zablokowania
lub nieoczekiwanego restartu komputera. Na szczęście wykorzystanie
zasobów w czasie pracy można monitorować.
Podobnie rzecz się ma z zagrożeniami
przez szkodliwe oprogramowanie. Rzeczywiście, całkowity brak
zabezpieczeń systemowych, sprawiający że każdy program może
praktycznie „robić co chce”, wystawia komputer z Windows 98 na
działanie wszelkiej maści szkodników. Sytuacja nie wygląda jednak
tragicznie. Po pierwsze, Windows 98 stał się systemem „niszowym”
obsługującym w chwili obecnej grubo poniżej 1% działających
komputerów. Sprawia to, że przestępcom nie opłaca się
przygotowywać specjalnie dla niego szkodliwych programów, zaś
wirusy i „trojany” przygotowane dla Windows XP i nowszych mają
niewielkie szanse, żeby poprawnie zadziałać. Istnieje wprawdzie
masa złośliwego oprogramowania przygotowanego za czasów
popularności Windows 98, lecz nie znajduje się ono „na wolności”,
gdyż jest rozpoznawane i usuwane praktycznie przez wszystkie
działające systemy antywirusowe. Stosunkowo największym
zagrożeniem mogą być stare archiwa, gdzie te programy mogą czekać
na swój czas, jednak przy pewnej dozie ostrożności i przy pomocy
odpowiednich narzędzi jesteśmy w stanie się obronić.
Pozostaje kwestia zagrożenia z
zewnątrz ze strony komputerowych włamywaczy. Otóż i w tym
przypadku nie jest tak źle. Systemy z rodziny Windows 95 i 98 nie
udostępniają standardowo dla użytkowników zewnętrznych zbyt
wielu usług, a te które są łatwo zablokować. W ten sposób
ograniczamy włamywaczom pole manewru. Jeśli tylko nie będziemy
wykorzystywać Windows 98 jako systemu operacyjnego dla serwera, co
jest bardzo złym pomysłem, będziemy w stanie skonfigurować
środowisko stosunkowo odporne na włamania.
Rodzina systemów Windows 2000
zastąpiła Windows NT, z przeznaczeniem głównie do zastosowań w
środowiskach korporacyjnych. Do instalacji na stanowiskach roboczych
przeznaczony jest Windows 2000 Professional.
Uważa się, że Windows 2000 jest
systemem bezpieczniejszym i stabilniejszym niż 98, ze względu na
możliwość kontroli uprawnień użytkowników i lepsze zarządzanie
obszarami pamięci. Faktycznie, w swoim czasie była to najbardziej
stabilna wersja Windows, a i dzisiaj będzie się pod tym względem
spisywać bardzo dobrze.
Zweryfikować jednak przyjdzie opinię
dotyczącą podatności na zagrożenia. Podobnie jak wersja 98,
Windows 2000 stał się dzisiaj systemem niszowym. Jednak bardzo duża
zgodność z wywodzącym się od niego Windows XP sprawia, że
szkodliwe oprogramowanie przygotowywane dla tego ostatniego systemu,
w znacznej większości może działać również na platformie 2000.
Co gorsza, wiele wykrytych luk w zabezpieczeniach jest wspólnych dla
systemów Windows 2000 i XP. Jednak podczas gdy Windows XP jest na
bieżąco „łatany” przez Microsoft, dla 2000 okres wsparcia
producenta się zakończył, więc poprawki nie są przygotowywane i
luki pozostają niezałatane. Sprawia to, że jest to obecnie
najbardziej narażona na ataki wersja Windows. Nie dyskwalifikuje to
jednak systemu. Przy pomocy odpowiednich narzędzi i przy zachowaniu
pewnej dozy ostrożności, przed zagrożeniami można się obronić.
Windows 2000 charakteryzuje się
stosunkowo niewielkimi wymaganiami sprzętowymi. Właściwie może
pracować wszędzie tam, gdzie Windows 98, wykluczając jedynie
najsłabsze konfiguracje. Ze względu na stabilność, wydajność i
znacznie większą zgodność z nowymi aplikacjami niż Windows 98,
może się okazać optymalnym wyborem dla starego PC.
Dziwny system, następca Windows 98.
Jedną z najważniejszych zmian miało być zerwanie ze spuścizną
MS-DOS, na jądrze którego były oparte wszystkie systemy Windows z
rodziny 9x. Okazało się jednak, że jądro DOS pozostało w
systemie, tylko ukryte przed użytkownikiem. Poza tym system gromadzi
w sobie wszystkie ograniczenia Windows 2000, nie mając jego zalet.
Mój krótki kontakt z Windows ME
zakończył się błyskawicznym downgrade-m (jak to napisać po
polsku?) do Windows 98. Uważam, że w przypadku posiadania licencji
na ten system, należy go wypróbować i może okazać się całkiem
przydatny, ja go jednak po prostu nie lubię.
Od momentu pojawienia się w
październiku 2001 roku szybko zdobył sobie opinię najlepszego
systemu Windows w historii. Początkowo było wprawdzie trochę
„kwasów”, gdyż pomimo deklarowanej zgodności ze starszym
oprogramowaniem nie wszystko chciało działać, podobne problemy
wystąpiły też ze starszym sprzętem z powodu braku sterowników.
Zalety jednak przeważyły i na początku 2013 roku ten wiekowy w
skali informatycznej system był jeszcze zainstalowany na ponad 35%
komputerów na całym świecie.
Wymagania sprzętowe Windows XP są na
tyle niskie, że bez problemu można go używać na wielu starszych
komputerach PC. System jest w dalszym ciągu aktywnie wspierany przez
Microsoft (do kwietnia 2014 roku), producentów oprogramowania
użytkowego i sprzętu komputerowego.
Na będę się dalej rozpisywał.
Zainteresowani mogą znaleźć potrzebne informacje w Internecie jak
również we wciąż dostępnej, bogatej literaturze.
Wraz z wprowadzeniem Windows Vista
Microsoft zrezygnował z zasady wstecznej kompatybilności
(możliwości uruchamiania starszych programów w nowym systemie).
Dotyczy to również sterowników urządzeń peryferyjnych, które
musiały być stworzone od nowa, a dla wielu starszych urządzeń,
nawet mających tylko kilka lat, po prostu ich nie opracowano.
Wprawdzie Microsoft deklarował, że system zawiera wbudowaną bogatą
bazę sterowników dla najpopularniejszych urządzeń, w praktyce
jednak okazała się ona bardzo uboga.
Drastycznie wzrosły wymagania
sprzętowe, przez co większość starszych komputerów nie jest w
stanie „uciągnąć” Visty. Nowy interfejs Aero okazał się
niesłychanie powolny i zasobożerny, przeładowany efektami
wizualnymi, nie oferując przy tym funkcji w istotny sposób
usprawniających pracę.
Wiele ustawień systemu zostało
ukrytych przed użytkownikiem w taki sposób, że trudno się ich
doszukać zarówno w interfejsie systemu jak i w plikach pomocy.
Wygląda na to, że Microsoft postanowił decydować, co użytkownik
powinien wiedzieć, a czego nie.
Wprowadzenie Windows 7 zaowocowało
poprawą wydajności i pewnym obniżeniem wymagań sprzętowych,
jednak inne cechy odziedziczone z Visty pozostały.
Windows 8 wprowadza nowy interfejs
„kafelkowy” zwany Modern UI (wcześniej znany pod nazwą Metro).
Stanowi on próbę ujednolicenia wyglądu i sposobu obsługi pomiędzy
różnymi urządzeniami: smartfonami, tabletami i komputerami
stacjonarnymi. Mnie to zupełnie nie przekonuje: komputer stacjonarny
to nie tablet, jego możliwości są o wiele większe a interfejs
powinien być tak skonstruowany, żeby w możliwie wygodny sposób
udostępniać pełnię tych możliwości użytkownikowi.
Ponadto Microsoft ograniczył możliwość
zaopatrywania się w oprogramowanie użytkowe zgodne z Modern UI do
internetowego sklepu Microsoft Store. Jest to próba przejęcia
całkowitej kontroli nad rynkiem oprogramowania dla systemu Windows i
odejście od kolejnej niepisanej zasady, w myśl której każdy mógł
tworzyć oprogramowanie dla systemu Windows (choć Microsoft próbował
i nadal próbuje zwalczać konkurencję przez wrogie przejęcia,
pozwy patentowe itp.), zaś użytkownik mógł zaopatrywać się
gdzie chciał. Uważam, że jest to drastyczne ograniczanie wolności
zarówno twórców oprogramowania, jak i użytkowników i stanowi
krok w zupełnie niepożądanym kierunku.
Kolejne wersje Windows *
Wszystko wskazuje na to, że Microsoft
będzie kontynuował politykę coraz ściślejszej kontroli nad
rynkiem, eliminowania wszelkiej możliwej konkurencji wszystkimi
dostępnymi sposobami, ograniczania wolności programistów i
użytkowników, wymuszania aktualizacji do nowych wersji systemów
nawet jeśli nie będą one korzystne z punktu widzenia użytkownika,
wymuszania wymiany sprzętu komputerowego i oprogramowania
użytkowego.
Biorąc powyższe pod uwagę należy
się poważnie zastanowić, czy na przyszłość pozostać wiernym
systemom Microsoftu.
Skąd
wziąć licencje na starsze wersje systemu Windows, których
oficjalna dystrybucja została zakończona?
Najlepiej oczywiście, jeśli posiadamy
jakieś licencje „z dawnych, zamierzchłych czasów”. Jeśli nie,
to jedyną możliwością pozostaje rynek wtórny.
Najłatwiej jest nabyć system Windows
w wersji OEM wraz z używanym komputerem PC. Taka sprzedaż jest w
pełni legalna i przewidziana w licencji Microsoft.
Przy okazji warto wspomnieć o
pojawiających się ostatnio firmach przedstawiających się jako
„Microsoft Registered Refurbisher” dostarczających zregenerowane
komputery, próbujących udowodnić, że do pełnej legalności
systemu Windows konieczny jest drugi certyfikat „dla komputerów
zregenerowanych”, oczywiście za stosowną dopłatą. Nie jest to
prawda. Jeśli na komputerze został raz zainstalowany system
operacyjny Windows w wersji OEM, to nadal może być zainstalowany i
używany, niezależnie od tego, ile razy naprawiany był komputer i
ile razy przeinstalowywany był system. Warunek jest jeden:
zainstalowana wersja systemu musi być zgodna z naklejoną na
komputer nalepką z certyfikatem. Nowy certyfikat jest potrzebny
tylko wtedy, kiedy chcemy na przykład zmienić wersję językową.
Tylko czy to jest rzeczywiście konieczne? Osobiście używam
systemów z polskim interfejsem, bo takie mam licencje. Gdybym jednak
miał wybór, wolałbym system anglojęzyczny, ze względu na większą
spójność terminologii informatycznej. Jest też wiele osób w
Polsce znających język niemiecki, one na pewno nie będą miały
trudności z obsługą systemu w tym języku.
Dlatego w tym miejscu proszę: nie
oddzielajcie Windows w wersji OEM od komputerów, na których zostały
zainstalowane. Sprzedaż tak „odzyskanych” systemów operacyjnych
jest nielegalna (choć nielegalność ta może budzić wątpliwości
natury prawnej, zainteresowanych odsyłam do tego artykułu), zaś komputer pozbawiony
systemu operacyjnego drastycznie traci na wartości.
Istnieje też możliwość legalnego
nabycia nieinstalowanych systemów w wersji OEM. Microsoft
wielokrotnie zmieniał zasady dystrybucji swojego oprogramowania, ale
były okresy, gdy system można było kupić z jakąś częścią
komputera, na przykład pamięcią lub nawet myszą, a nawet, w
przypadku Windows XP, bez żadnego komponentu sprzętowego, tyle że
bez prawa do korzystania z pomocy technicznej Microsoftu. Otóż tak
zakupione systemy, jeśli tylko nie zostały zainstalowane (bo wtedy
„przywiązują się” do komputera) mogą zostać odsprzedane na
takich samych zasadach, jak zostały zakupione.
Wreszcie pozostają licencje w pełnej
wersji „Box” (czyli dla komputerów bez systemu Windows) i
uaktualnienia „Upgrade” (dla komputerów posiadających starsze
wersje systemów). Nie ma żadnych ograniczeń odnośnie odsprzedaży
tych systemów, jeśli tylko dotychczasowy użytkownik zrezygnuje z
ich eksploatacji i zniszczy lub przekaże nabywcy wszystkie wykonane
przez siebie kopie. Pamiętać przy tym należy, że w przypadku
uaktualnienia konieczne jest legalne posiadanie odpowiedniej wersji
systemu będącego podstawą aktualizacji (szczegóły reguluje
licencja).
Znowu pozwolę sobie wystąpić z
prośbą: jeśli posiadacie nieużywane wersje Windows, które
zgodnie z licencją mogą podlegać odsprzedaży, nie wyrzucajcie
ich. Sprzedajcie lub nawet oddajcie komuś, kto będzie mógł dalej
z nich korzystać.
Jeszcze słówko do tych, którzy
sprzedając systemy Microsoftu na rynku wtórnym narzucają zaporowe
ceny, pod pretekstem rzekomej „zabytkowej” lub „kolekcjonerskiej”
wartości tych towarów. Otóż oprogramowanie komputerowe takich
wartości nie posiada, wy zaś zachowujecie się jak przysłowiowy
pies ogrodnika, co to sam nie zje i drugiemu nie da.
Wielu spośród czytelników, którym
udało się dobrnąć aż do tego miejsca, może teraz zadać
pytanie: to dlaczego Windows? Dlaczego nie jakiś inny system,
chociażby Linux? Większość dystrybucji jest darmowa,
przestrzeganie wolności twórców oprogramowania i użytkowników
obwarowane jest licencjami w rodzaju GPL, nie ma nacisków ze strony
jakiegoś jednego potężnego koncernu, a gdyby nawet się pojawiły,
znalazłoby się wiele dróg obejścia, istnieją dystrybucje
dostosowane do najróżniejszego sprzętu, w tym mogące z
powodzeniem pracować na starszych komputerach PC, zarówno
uniwersalne, jak i do zastosowań specjalistycznych, słowem:
informatyczny raj na ziemi. No, nie do końca, ale jest to temat na
tyle obszerny, że rezerwuję sobie na niego osobny artykuł.
Cierpliwości.
* Kiedy po raz pierwszy opublikowałem ten wpis na platformie blogowej Interia.pl w dniu 27 stycznia 2013 roku, Windows 8 był nowością, zaś o Windows 10 nikomu się nie śniło (to znaczy nikomu z użytkowników, bo programiści z Microsoftu coś tam już zapewne przygotowywali). Wygląda na to, że w tym ostatnim systemie udało się pogodzić interesy użytkowników komputerów stacjonarnych i tabletów poprzez dynamiczne dostosowywanie interfejsu. Ja jednak o tym pisał nie będę, innych źródeł o nowościach nie brakuje.
* Kiedy po raz pierwszy opublikowałem ten wpis na platformie blogowej Interia.pl w dniu 27 stycznia 2013 roku, Windows 8 był nowością, zaś o Windows 10 nikomu się nie śniło (to znaczy nikomu z użytkowników, bo programiści z Microsoftu coś tam już zapewne przygotowywali). Wygląda na to, że w tym ostatnim systemie udało się pogodzić interesy użytkowników komputerów stacjonarnych i tabletów poprzez dynamiczne dostosowywanie interfejsu. Ja jednak o tym pisał nie będę, innych źródeł o nowościach nie brakuje.
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń