niedziela, 23 sierpnia 2015

Eksploatacja Windows 98

Powinienem o tym napisać już dawno, ale najpierw chciałem opisać menadżer plików. Dlaczego? Okaże się wkrótce, a teraz do rzeczy.

System Windows 98 (i wersje wcześniejsze) miał opinię wolnego i niestabilnego. Na forach internetowych i w artykułach prasowych krążyły opowieści o tym, jak to system po pewnym okresie użytkowania drastycznie zwalnia, pojawiają się ciągle „niebieskie ekrany śmierci”, tak że nie daje się normalnie pracować i prędzej czy później trzeba wszystko przeinstalowywać.

No dobrze: Windows 98 da się zainstalować w godzinę (czasem trochę krócej, czasem trochę dłużej – zależnie od wydajności komputera), ale ma on tę „brzydką” właściwość, że potem trzeba przeinstalować wszystkie (no, prawie) aplikacje, inaczej nie będą one działały. A co, jeśli tych zainstalowanych aplikacji jest kilkadziesiąt i konfigurowaliśmy je miesiącami? Zresztą praca włożona w konfigurację i usprawnienie samego systemu (patrz cykl wpisów „Jak z Windows 98 zrobić system operacyjny”) też nie zasługuje na to, żeby ją marnować.

Główną przyczyną pogarszającej się z upływem czasu sprawności i stabilności systemu są zmiany wprowadzane do niego podczas instalowania aplikacji. Są to przede wszystkim wpisy w rejestrze oraz instalowanie bibliotek DLL, w tym podmiana standardowych bibliotek dostarczanych z systemem, przed czym Windows 98 (i starsze), w przeciwieństwie do nowszych wersji, nie jest w żaden sposób zabezpieczony. Przyczyną kłopotów mogą też być zmiany w plikach konfiguracyjnych. Możliwe są nawet takie „kwiatki”, że po zainstalowaniu nowej aplikacji jakaś inna, zainstalowana wcześniej, przestaje działać albo wywołuje błędy systemu. Odinstalowanie programu który „namieszał” wcale nie musi prowadzić do rozwiązania problemu: biblioteki nie zawsze są przywracane do pierwotnego stanu, część wpisów w rejestrze systemu nie jest usuwana. Wielokrotne instalowanie i odinstalowywanie aplikacji tylko potęguje problemy.

Na szczęście można, nawet używając starszego systemu Windows, cieszyć się jego (w miarę) stabilną pracą przez długie lata, bez potrzeby reinstalacji. Moim sposobem na osiągnięcie tego celu jest wykonywanie kopii zapasowej katalogu systemowego. Wprawdzie istnieje wiele programów służących do wykonywania kopii newralgicznych elementów systemu, takich jak rejestr, pliki konfiguracyjne, podstawowe biblioteki itp., ja jednak proponuję, jeśli tylko miejsce na dysku na to pozwala, kopiowanie całego katalogu.

Najpierw wykonajmy kopię katalogu C:\WINDOWS na tym samym dysku, pod zmienioną nazwą. Ja nazwałem go C:\WINDOWS.bak. Jeśli mamy do dyspozycji dwupanelowy menedżer plików operacja jest bardzo prosta:
  • w jednym z okien zaznaczamy katalog WINDOWS
  • naciskamy klawisz F5 (w większości menedżerów, w tym Servant Salamander i Total Commander, służy on do kopiowania)
  • w otwartym oknie dialogowym wpisujemy „*.bak” (zgodnie z ilustracją) i klikamy OK.

Dygresja
Pytanie do zwolenników używania „czystego” eksploratora Windows: znacie równie prosty sposób na wykonanie kopii katalogu pod inną nazwą na tym samym dysku? Oczywiście rozwiązania w stylu „skopiować na inny dysk lub do innego katalogu, zmienić nazwę i przekopiować z powrotem” mnie nie interesują: to jakby jechać z Lublina do Warszawy przez Wiedeń. Czekam na odpowiedzi w komentarzach.

Gdy system straci stabilność lub wystąpią problemy z działaniem aplikacji postępujemy następująco:
  • uruchamiamy system w trybie MS-DOS (można to osiągnąć naciskając F8 podczas startu lub, jeśli Windows daje się uruchomić, przez „Start” → „Zamknij” → „Uruchom ponownie w trybie MS-DOS”)
  • wprowadzamy kolejno następujące polecenia, każde kończąc naciśnięciem klawisza Enter:
  • cd \
  • ren WINDOWS WINDOWS.old
  • ren WINDOWS.bak WINDOWS
  • wykonujemy restart systemu kombinacją klawiszy Ctrl+Alt+Del albo sprzętowym przyciskiem Reset.
System uruchomi się w takim stanie, w jakim był w momencie wykonywania kopii. W ten sposób przywrócimy sprawność bez konieczności instalowania wszystkiego „od zera”. Co najwyżej trzeba będzie przeinstalować kilka aplikacji zainstalowanych od tamtego czasu.

Oczywiście natychmiast po uruchomieniu systemu kasujemy katalog WINDOWS.old i wykonujemy nową kopię katalogu WINDOWS, w przeciwnym razie następna awaria zastanie nas bez ochrony.

Kiedy i jak często wykonywać kopię katalogu WINDOWS? Przede wszystkim tylko wtedy, gdy jesteśmy absolutnie pewni, że system działa całkowicie poprawnie. Na pewno warto zrobić pierwszą kopię zaraz po zainstalowaniu i „dostrojeniu” systemu oraz po instalacji dwupanelowego menedżera plików, ale przed instalacją innych programów użytkowych. W razie „wpadki” przy instalacji tych ostatnich zaoszczędzi nam to dużo pracy. Następną kopię proponuję zrobić po zainstalowaniu kluczowych aplikacji i ich gruntownym przetestowaniu, to znaczy po pewnym okresie normalnej eksploatacji. Proponuję również wykonać duplikat tej kopii na jakimś innym dostępnym nośniku, np. płycie CD, pamięci typu pendrive czy innym dysku twardym i starannie go przechowywać. Przyda się na wypadek, gdy system uszkodzi się w taki sposób, że nie od razu to zauważymy. Kolejne kopie wykonujemy przed instalacją każdego nowego programu lub grupy programów. Tutaj nie wolno się spieszyć: po zainstalowaniu nowej aplikacji trzeba sobie zostawić czas na sprawdzenie, czy działa ona całkowicie poprawnie i nie spowodowała destabilizacji systemu (to „wychodzi” po pewnym okresie normalnego używania), oraz czy nie zakłóciła działania któregoś z wcześniej zainstalowanych programów.

Ponadto proponuję wprowadzić w życie kilka poniższych wskazówek.
  1. Starajmy się korzystać ze stałego zestawu sprawdzonych aplikacji. Nie wszystko musimy testować sami, warto poszukać w sieci czy starszych rocznikach czasopism komputerowych (o ile są dostępne) opinii o programie, który chcemy zainstalować. Mam nadzieję, że w przyszłości przydatną bazą wiedzy o aplikacjach dla starych komputerów stanie się również ten blog (ale proszę o cierpliwość: mam niewiele czasu na pisanie).
  2. Nie instalujmy żadnych aplikacji w wersjach „testowych”, ograniczonych czasowo lub funkcjonalnie, jeżeli nie przewidujemy ze znaczną dozą prawdopodobieństwa, że będziemy chcieli w przyszłości używać pełnych wersji. Windows 98 (i starsze) zdecydowanie nie nadaje się do eksperymentów.
  3. Wyłączajmy w konfiguracji programów użytkowych wszelkie opcje automatycznej aktualizacji. Jeśli używamy starego systemu operacyjnego mamy duże szanse na to, że nowsza wersja aplikacji nie będzie z nim zgodna.
  4. Starajmy się instalować programy pochodzące z pewnego źródła. Wielu autorów darmowych aplikacji pragnie przy okazji „ugrać” coś dla siebie (np. wyświetlać reklamy albo szpiegować użytkownika). Nie gódźmy się na to.
  5. Ostrożnie z deinstalatorami. Większość programów obiecujących „kompletne” odinstalowywanie aplikacji działa na zasadzie kontrolowanej instalacji: rejestruje zmiany wprowadzane w systemie. To się sprawdza pod warunkiem, że odinstalowujemy ostatnio zainstalowaną aplikację. A jeśli nie? Wyobraźmy sobie taką sytuację: instalujemy program „A”, który do swojego działania wymaga np. zestawu bibliotek DirectX, więc je również instaluje w systemie. Następnie, po pewnym czasie, dokładamy kilka gier, które również wymagają środowiska DirectX, ale ponieważ jest już ono dostępne, więc go nie instalują. Co się stanie, jeśli przy pomocy naszego wspaniałego deinstalatora odinstalujemy program „A”? Wszystkie gry wymagające DirectX przestaną działać! A to dlatego, że deinstalator zarejestrował instalację środowiska DirectX podczas instalacji programu „A”, w konsekwencji podczas odinstalowywania tego programu – wszystko usunął!
  6. Uważajmy na programy do usprawniania i oczyszczania systemu. Istnieje wiele wartościowych aplikacji tego typu, może nawet kiedyś o niektórych napiszę. Jest jednak również wiele takich, które nie robią nic sensownego albo czynią więcej szkody niż pożytku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz