czwartek, 20 sierpnia 2015

Nie wyrzucajcie starych systemów operacyjnych

Komputer bez systemu operacyjnego jest tylko kupą elektronicznego złomu. Rozważając wybór systemu dla starego PC trzeba na wstępie poczynić pewne założenie. Otóż zakładam, że chcę mieć uniwersalny komputer, zdolny do wykonywania tych wszystkich zadań które wymieniłem przy okazji prezentacji sprzętu, oraz innych, o których być może jeszcze nawet nie pomyślałem. Gdybym myślał o specjalizowanym zastosowaniu, jak na przykład router do Internetu, magazyn plików, serwer WWW czy poczty elektronicznej, sterownik jakichś urządzeń domowych itp., co sugeruje wielu innych autorów, wybór musiałby być zupełnie inny.

Należy też mieć na uwadze fakt, że aby praca na wiekowym komputerze była efektywna, jego oprogramowanie musi być „z epoki”, gdyż było projektowane dla sprzętu o takiej a nie innej wydajności i na takim też sprzęcie testowane. Jeśli ktoś ma nadzieję, że uda mu się na starej maszynie uruchomić najnowszy system Microsoft Windows, albo najbardziej „wypasioną” dystrybucję Linux-a, szybko stwierdzi, że albo jest to w ogóle niemożliwe, albo nie da się wykorzystać wszystkich możliwości sprzętu (a to ważne, bo z reguły nie są one wielkie, warto więc „wycisnąć” wszystko, co się ma), albo wreszcie komfort pracy pozostawia wiele do życzenia ze względu na problemy z wydajnością.

Biorąc to wszystko pod uwagę uważam, że najlepszym systemem operacyjnym dla starego PC jest Microsoft Windows w jednej z następujących wersji: 95, 98, 2000 lub XP. Jako że są to systemy komercyjne, ważne jest posiadanie odpowiedniej, legalnie nabytej licencji. Często możliwość zdobycia takiej a nie innej licencji będzie decydowała o instalacji konkretnej wersji systemu.

Jeśli jednak mamy wybór, to którą wersję Windows należy zainstalować? Moim zdaniem tę, która została dla danego komputera przewidziana przez producenta sprzętu. Często producent ułatwia nam zadanie, umieszczając na komputerze nalepkę w stylu „Designed for Windows 98”. Jeśli nalepki nie ma, należy wziąć pod uwagę parametry posiadanego sprzętu i skonfrontować je z wymaganiami poszczególnych systemów. W przypadku Windows nie można przy tym posługiwać się podawanymi Microsoft wymaganiami minimalnymi: system na takim sprzęcie da się wprawdzie uruchomić, ale praca na nim będzie bardzo daleka od komfortu. W praktyce potrzebny jest pewien zapas mocy obliczeniowej.

Zgodnie z moim doświadczeniem, do wygodnej pracy z Windows XP komputer powinien być wyposażony w procesor taktowany częstotliwością co najmniej 300 MHz, 256 MB pamięci RAM (lepiej więcej) i dysk twardy o pojemności minimum 20 GB. Jeśli którykolwiek z parametrów jest gorszy należy rozważyć instalację systemu Windows 98 lub 2000. Dla bardzo słabych maszyn, z procesorem o częstotliwości poniżej 200 MHz, pamięcią mniejszą niż 128 MB i twardym dyskiem o pojemności poniżej 2 GB, najodpowiedniejszy będzie Windows 95.

Czasami niezbędne są odstępstwa od reguł i tak na laptopie Toshiba 420 CDT, z nalepką „Designed for Windows 95”, dokonałem, po uprzedniej rozbudowie pamięci, aktualizacji do Windows 98, pomimo że zmieszczenie tego systemu wymagało wykonania programowej kompresji danych na dysku twardym. Zrobiłem tak dlatego, że nie miałem sterowników dla Windows 95 do posiadanej karty wi-fi, a chciałem mieć sieć bezprzewodową. Nie obyło się przy tym bez pewnego spadku wydajności, jednak w granicach możliwych dla mnie do zaakceptowania.
Powyższe świadczy o tym, że pewne cechy użytkowe systemu, niekiedy nawet początkowo trudne do przewidzenia, mogą w istotny sposób wpływać na wybór. Często najlepszym sposobem na określenie przydatności danego systemu pozostaje eksperyment: zainstalować i zobaczyć jak się sprawdza.

Dla ułatwienia podaję kilka wybranych cech poszczególnych wersji Windows, które dla mnie wydają się istotne. Wybór jest bardzo subiektywny. Nie czuję się na siłach, ani też nie mam ochoty dokonywać szczegółowej charakterystyki. Odnośniki prowadzą do artykułów w Wikipedii, gdzie można znaleźć bardziej spójne opisy.


Pierwszy system Microsoftu obsługujący „długie” nazwy plików. Przed wprowadzeniem tego systemu użytkownik musiał stosować konwencję „8.3”, to znaczy do ośmiu znaków właściwej nazwy, kropka i do trzech znaków tak zwanego rozszerzenia, przeznaczonego w zasadzie do określania typu pliku. Nośniki danych na których zastosowano nowe zasady nazewnictwa stały się niezgodne ze starszymi systemami, obsługującymi jedynie konwencję „8.3”, co w konsekwencji spowodowało wycofanie starszych wersji Windows (3.10, 3.11). Ponadto po raz pierwszy w systemach Microsoftu pojawiła się obsługa wielozadaniowości z wywłaszczeniem, przez co (teoretycznie) zawieszenie jednego procesu nie powinno blokować całego systemu. Natomiast takie rewolucyjne według Microsoftu zmiany w interfejsie, jak pojawienie się charakterystycznych dla Windows do dzisiaj: paska zadań i przycisku Start, dla mnie osobiście nie mają żadnego znaczenia, zaś inne, jak rozwijanie menu przez najechanie wskaźnikiem myszy bez potwierdzenia kliknięciem, uważam wręcz za idące w niewłaściwym kierunku.

Z punktu widzenia współczesnego użytkownika istotną wadą systemu jest brak obsługi urządzeń USB. Nawet w wersji Windows 95 OSR2 która miała już obsługiwać te urządzenia, wykorzystanie ich jest problematyczne z powodu niestabilnego działania i braku sterowników.


Jeśli Windows 95 miał być w założeniu przeznaczony do zastosowań domowych i małego biznesu, to do zastosowań korporacyjnych miała służyć rodzina systemów Windows NT, z tego do instalacji na stanowiskach roboczych przeznaczony był Windows NT workstation. Istotną cechą tego systemu miała być zwiększona stabilność, co jednakże zostało okupione mniejszą zgodnością z istniejącym oprogramowaniem aplikacyjnym (nie wszystkie programy napisane dla Windows 95 działały poprawnie pod Windows NT) oraz brakiem zgodności sterowników do sprzętu peryferyjnego (drukarek, skanerów i innych urządzeń), które w konsekwencji musiały być od nowa przygotowane dla tego systemu.

Z punktu widzenia współczesnego użytkownika system ten ma bardzo wiele ograniczeń, głównie w zakresie współpracy ze sprzętem (brak sterowników).


Ten następca Windows 95, pomimo sędziwego wieku (15 lat w informatyce, to jak trzy epoki), jest w dalszym ciągu pełnowartościowym systemem operacyjnym o dużych możliwościach. Wciąż można zdobyć wiele wartościowych i wygodnych w użyciu programów dla tego systemu, obejmujących zakresem swojego działania większość możliwych zastosowań komputera osobistego. Nie można wprawdzie liczyć na obsługę video w rozdzielczości Full HD, gier komputerowych z „filmową” grafiką, odczytywanie płyt Blue Ray, płynne odtwarzanie filmów z internetu itd. Pozostaje jednak bardzo wiele obszarów działania, w których system ten bardzo dobrze się sprawdzi.

Do Windows 98 przylgnęła opinia systemu niestabilnego i podatnego na wszelkiego rodzaju zagrożenia, w rodzaju wirusów komputerowych, „koni trojańskich”, ataków cyberprzestępców itp., jednak uważam, że nie jest to opinia do końca prawdziwa.

Po pierwsze, Windows 98 nie jest niestabilny „sam w sobie”. Opinia o niestabilności wzięła się stąd, że system (podobnie jak jego poprzednik) nie ma żadnych zabezpieczeń przed działaniem źle napisanych programów użytkowych. Aplikacje takie mogą nadpisywać obszary pamięci przydzielone do innych programów lub samego systemu operacyjnego, doprowadzając w konsekwencji do katastrofy. Dotyczy to niestety także sterowników urządzeń peryferyjnych (na przykład drukarek, dysków zewnętrznych, itp.), które w dodatku ściśle integrują się z systemem operacyjnym. Zainstalowanie złego sterownika może uczynić cały system niezdatnym do użytku.

Nie zmienia to faktu, że większość oprogramowania użytkowego i sterowników nie powoduje problemów ze stabilnością systemu. Jeśli tylko nie mamy w zwyczaju instalowania „na próbę” wszystkiego, co wpadnie nam w ręce i będziemy przestrzegać kilku prostych zasad, o których mam zamiar napisać w przyszłości, otrzymamy wystarczająco stabilny do codziennych zastosowań system.Będzie nam służył przez lata bez konieczności reinstalacji, „czyszczenia”, „dostrajania” i tym podobnych czynności, których przeciętny użytkownik na ogół nie lubi, bo są dość skomplikowane, stwarzają ryzyko popełnienia błędów i zabierają cenny czas.

Inną przyczyną potencjalnej niestabilności jest sposób zarządzania pamięcią, a zwłaszcza obszarem pamięci GDI, który niezależnie od wielkości zainstalowanego RAM-u ma wielkość 64 KB. Po uruchomieniu kilku aplikacji, zwłaszcza takich które rozrzutnie gospodarują GDI lub powodują „wycieki” pamięci, może się okazać że nagle systemowi brakuje zasobów. Powoduje to różne problemy, od niepoprawnego działania programów aż do całkowitego zablokowania lub nieoczekiwanego restartu komputera. Na szczęście wykorzystanie zasobów w czasie pracy można monitorować.

Podobnie rzecz się ma z zagrożeniami przez szkodliwe oprogramowanie. Rzeczywiście, całkowity brak zabezpieczeń systemowych, sprawiający że każdy program może praktycznie „robić co chce”, wystawia komputer z Windows 98 na działanie wszelkiej maści szkodników. Sytuacja nie wygląda jednak tragicznie. Po pierwsze, Windows 98 stał się systemem „niszowym” obsługującym w chwili obecnej grubo poniżej 1% działających komputerów. Sprawia to, że przestępcom nie opłaca się przygotowywać specjalnie dla niego szkodliwych programów, zaś wirusy i „trojany” przygotowane dla Windows XP i nowszych mają niewielkie szanse, żeby poprawnie zadziałać. Istnieje wprawdzie masa złośliwego oprogramowania przygotowanego za czasów popularności Windows 98, lecz nie znajduje się ono „na wolności”, gdyż jest rozpoznawane i usuwane praktycznie przez wszystkie działające systemy antywirusowe. Stosunkowo największym zagrożeniem mogą być stare archiwa, gdzie te programy mogą czekać na swój czas, jednak przy pewnej dozie ostrożności i przy pomocy odpowiednich narzędzi jesteśmy w stanie się obronić.

Pozostaje kwestia zagrożenia z zewnątrz ze strony komputerowych włamywaczy. Otóż i w tym przypadku nie jest tak źle. Systemy z rodziny Windows 95 i 98 nie udostępniają standardowo dla użytkowników zewnętrznych zbyt wielu usług, a te które są łatwo zablokować. W ten sposób ograniczamy włamywaczom pole manewru. Jeśli tylko nie będziemy wykorzystywać Windows 98 jako systemu operacyjnego dla serwera, co jest bardzo złym pomysłem, będziemy w stanie skonfigurować środowisko stosunkowo odporne na włamania.


Rodzina systemów Windows 2000 zastąpiła Windows NT, z przeznaczeniem głównie do zastosowań w środowiskach korporacyjnych. Do instalacji na stanowiskach roboczych przeznaczony jest Windows 2000 Professional.

Uważa się, że Windows 2000 jest systemem bezpieczniejszym i stabilniejszym niż 98, ze względu na możliwość kontroli uprawnień użytkowników i lepsze zarządzanie obszarami pamięci. Faktycznie, w swoim czasie była to najbardziej stabilna wersja Windows, a i dzisiaj będzie się pod tym względem spisywać bardzo dobrze.

Zweryfikować jednak przyjdzie opinię dotyczącą podatności na zagrożenia. Podobnie jak wersja 98, Windows 2000 stał się dzisiaj systemem niszowym. Jednak bardzo duża zgodność z wywodzącym się od niego Windows XP sprawia, że szkodliwe oprogramowanie przygotowywane dla tego ostatniego systemu, w znacznej większości może działać również na platformie 2000. Co gorsza, wiele wykrytych luk w zabezpieczeniach jest wspólnych dla systemów Windows 2000 i XP. Jednak podczas gdy Windows XP jest na bieżąco „łatany” przez Microsoft, dla 2000 okres wsparcia producenta się zakończył, więc poprawki nie są przygotowywane i luki pozostają niezałatane. Sprawia to, że jest to obecnie najbardziej narażona na ataki wersja Windows. Nie dyskwalifikuje to jednak systemu. Przy pomocy odpowiednich narzędzi i przy zachowaniu pewnej dozy ostrożności, przed zagrożeniami można się obronić.

Windows 2000 charakteryzuje się stosunkowo niewielkimi wymaganiami sprzętowymi. Właściwie może pracować wszędzie tam, gdzie Windows 98, wykluczając jedynie najsłabsze konfiguracje. Ze względu na stabilność, wydajność i znacznie większą zgodność z nowymi aplikacjami niż Windows 98, może się okazać optymalnym wyborem dla starego PC.


Dziwny system, następca Windows 98. Jedną z najważniejszych zmian miało być zerwanie ze spuścizną MS-DOS, na jądrze którego były oparte wszystkie systemy Windows z rodziny 9x. Okazało się jednak, że jądro DOS pozostało w systemie, tylko ukryte przed użytkownikiem. Poza tym system gromadzi w sobie wszystkie ograniczenia Windows 2000, nie mając jego zalet.

Mój krótki kontakt z Windows ME zakończył się błyskawicznym downgrade-m (jak to napisać po polsku?) do Windows 98. Uważam, że w przypadku posiadania licencji na ten system, należy go wypróbować i może okazać się całkiem przydatny, ja go jednak po prostu nie lubię.


Od momentu pojawienia się w październiku 2001 roku szybko zdobył sobie opinię najlepszego systemu Windows w historii. Początkowo było wprawdzie trochę „kwasów”, gdyż pomimo deklarowanej zgodności ze starszym oprogramowaniem nie wszystko chciało działać, podobne problemy wystąpiły też ze starszym sprzętem z powodu braku sterowników. Zalety jednak przeważyły i na początku 2013 roku ten wiekowy w skali informatycznej system był jeszcze zainstalowany na ponad 35% komputerów na całym świecie.

Wymagania sprzętowe Windows XP są na tyle niskie, że bez problemu można go używać na wielu starszych komputerach PC. System jest w dalszym ciągu aktywnie wspierany przez Microsoft (do kwietnia 2014 roku), producentów oprogramowania użytkowego i sprzętu komputerowego.

Na będę się dalej rozpisywał. Zainteresowani mogą znaleźć potrzebne informacje w Internecie jak również we wciąż dostępnej, bogatej literaturze.


Wraz z wprowadzeniem Windows Vista Microsoft zrezygnował z zasady wstecznej kompatybilności (możliwości uruchamiania starszych programów w nowym systemie). Dotyczy to również sterowników urządzeń peryferyjnych, które musiały być stworzone od nowa, a dla wielu starszych urządzeń, nawet mających tylko kilka lat, po prostu ich nie opracowano. Wprawdzie Microsoft deklarował, że system zawiera wbudowaną bogatą bazę sterowników dla najpopularniejszych urządzeń, w praktyce jednak okazała się ona bardzo uboga.

Drastycznie wzrosły wymagania sprzętowe, przez co większość starszych komputerów nie jest w stanie „uciągnąć” Visty. Nowy interfejs Aero okazał się niesłychanie powolny i zasobożerny, przeładowany efektami wizualnymi, nie oferując przy tym funkcji w istotny sposób usprawniających pracę.

Wiele ustawień systemu zostało ukrytych przed użytkownikiem w taki sposób, że trudno się ich doszukać zarówno w interfejsie systemu jak i w plikach pomocy. Wygląda na to, że Microsoft postanowił decydować, co użytkownik powinien wiedzieć, a czego nie.


Wprowadzenie Windows 7 zaowocowało poprawą wydajności i pewnym obniżeniem wymagań sprzętowych, jednak inne cechy odziedziczone z Visty pozostały.


Windows 8 wprowadza nowy interfejs „kafelkowy” zwany Modern UI (wcześniej znany pod nazwą Metro). Stanowi on próbę ujednolicenia wyglądu i sposobu obsługi pomiędzy różnymi urządzeniami: smartfonami, tabletami i komputerami stacjonarnymi. Mnie to zupełnie nie przekonuje: komputer stacjonarny to nie tablet, jego możliwości są o wiele większe a interfejs powinien być tak skonstruowany, żeby w możliwie wygodny sposób udostępniać pełnię tych możliwości użytkownikowi.

Ponadto Microsoft ograniczył możliwość zaopatrywania się w oprogramowanie użytkowe zgodne z Modern UI do internetowego sklepu Microsoft Store. Jest to próba przejęcia całkowitej kontroli nad rynkiem oprogramowania dla systemu Windows i odejście od kolejnej niepisanej zasady, w myśl której każdy mógł tworzyć oprogramowanie dla systemu Windows (choć Microsoft próbował i nadal próbuje zwalczać konkurencję przez wrogie przejęcia, pozwy patentowe itp.), zaś użytkownik mógł zaopatrywać się gdzie chciał. Uważam, że jest to drastyczne ograniczanie wolności zarówno twórców oprogramowania, jak i użytkowników i stanowi krok w zupełnie niepożądanym kierunku.

Kolejne wersje Windows *

Wszystko wskazuje na to, że Microsoft będzie kontynuował politykę coraz ściślejszej kontroli nad rynkiem, eliminowania wszelkiej możliwej konkurencji wszystkimi dostępnymi sposobami, ograniczania wolności programistów i użytkowników, wymuszania aktualizacji do nowych wersji systemów nawet jeśli nie będą one korzystne z punktu widzenia użytkownika, wymuszania wymiany sprzętu komputerowego i oprogramowania użytkowego.

Biorąc powyższe pod uwagę należy się poważnie zastanowić, czy na przyszłość pozostać wiernym systemom Microsoftu.

Skąd wziąć licencje na starsze wersje systemu Windows, których oficjalna dystrybucja została zakończona?

Najlepiej oczywiście, jeśli posiadamy jakieś licencje „z dawnych, zamierzchłych czasów”. Jeśli nie, to jedyną możliwością pozostaje rynek wtórny.

Najłatwiej jest nabyć system Windows w wersji OEM wraz z używanym komputerem PC. Taka sprzedaż jest w pełni legalna i przewidziana w licencji Microsoft.

Przy okazji warto wspomnieć o pojawiających się ostatnio firmach przedstawiających się jako „Microsoft Registered Refurbisher” dostarczających zregenerowane komputery, próbujących udowodnić, że do pełnej legalności systemu Windows konieczny jest drugi certyfikat „dla komputerów zregenerowanych”, oczywiście za stosowną dopłatą. Nie jest to prawda. Jeśli na komputerze został raz zainstalowany system operacyjny Windows w wersji OEM, to nadal może być zainstalowany i używany, niezależnie od tego, ile razy naprawiany był komputer i ile razy przeinstalowywany był system. Warunek jest jeden: zainstalowana wersja systemu musi być zgodna z naklejoną na komputer nalepką z certyfikatem. Nowy certyfikat jest potrzebny tylko wtedy, kiedy chcemy na przykład zmienić wersję językową. Tylko czy to jest rzeczywiście konieczne? Osobiście używam systemów z polskim interfejsem, bo takie mam licencje. Gdybym jednak miał wybór, wolałbym system anglojęzyczny, ze względu na większą spójność terminologii informatycznej. Jest też wiele osób w Polsce znających język niemiecki, one na pewno nie będą miały trudności z obsługą systemu w tym języku.

Dlatego w tym miejscu proszę: nie oddzielajcie Windows w wersji OEM od komputerów, na których zostały zainstalowane. Sprzedaż tak „odzyskanych” systemów operacyjnych jest nielegalna (choć nielegalność ta może budzić wątpliwości natury prawnej, zainteresowanych odsyłam do tego artykułu), zaś komputer pozbawiony systemu operacyjnego drastycznie traci na wartości.

Istnieje też możliwość legalnego nabycia nieinstalowanych systemów w wersji OEM. Microsoft wielokrotnie zmieniał zasady dystrybucji swojego oprogramowania, ale były okresy, gdy system można było kupić z jakąś częścią komputera, na przykład pamięcią lub nawet myszą, a nawet, w przypadku Windows XP, bez żadnego komponentu sprzętowego, tyle że bez prawa do korzystania z pomocy technicznej Microsoftu. Otóż tak zakupione systemy, jeśli tylko nie zostały zainstalowane (bo wtedy „przywiązują się” do komputera) mogą zostać odsprzedane na takich samych zasadach, jak zostały zakupione.

Wreszcie pozostają licencje w pełnej wersji „Box” (czyli dla komputerów bez systemu Windows) i uaktualnienia „Upgrade” (dla komputerów posiadających starsze wersje systemów). Nie ma żadnych ograniczeń odnośnie odsprzedaży tych systemów, jeśli tylko dotychczasowy użytkownik zrezygnuje z ich eksploatacji i zniszczy lub przekaże nabywcy wszystkie wykonane przez siebie kopie. Pamiętać przy tym należy, że w przypadku uaktualnienia konieczne jest legalne posiadanie odpowiedniej wersji systemu będącego podstawą aktualizacji (szczegóły reguluje licencja).

Znowu pozwolę sobie wystąpić z prośbą: jeśli posiadacie nieużywane wersje Windows, które zgodnie z licencją mogą podlegać odsprzedaży, nie wyrzucajcie ich. Sprzedajcie lub nawet oddajcie komuś, kto będzie mógł dalej z nich korzystać.

Jeszcze słówko do tych, którzy sprzedając systemy Microsoftu na rynku wtórnym narzucają zaporowe ceny, pod pretekstem rzekomej „zabytkowej” lub „kolekcjonerskiej” wartości tych towarów. Otóż oprogramowanie komputerowe takich wartości nie posiada, wy zaś zachowujecie się jak przysłowiowy pies ogrodnika, co to sam nie zje i drugiemu nie da.

Wielu spośród czytelników, którym udało się dobrnąć aż do tego miejsca, może teraz zadać pytanie: to dlaczego Windows? Dlaczego nie jakiś inny system, chociażby Linux? Większość dystrybucji jest darmowa, przestrzeganie wolności twórców oprogramowania i użytkowników obwarowane jest licencjami w rodzaju GPL, nie ma nacisków ze strony jakiegoś jednego potężnego koncernu, a gdyby nawet się pojawiły, znalazłoby się wiele dróg obejścia, istnieją dystrybucje dostosowane do najróżniejszego sprzętu, w tym mogące z powodzeniem pracować na starszych komputerach PC, zarówno uniwersalne, jak i do zastosowań specjalistycznych, słowem: informatyczny raj na ziemi. No, nie do końca, ale jest to temat na tyle obszerny, że rezerwuję sobie na niego osobny artykuł. Cierpliwości.

* Kiedy po raz pierwszy opublikowałem ten wpis na platformie blogowej Interia.pl w dniu 27 stycznia 2013 roku, Windows 8 był nowością, zaś o Windows 10 nikomu się nie śniło (to znaczy nikomu z użytkowników, bo programiści z Microsoftu coś tam już zapewne przygotowywali). Wygląda na to, że w tym ostatnim systemie udało się pogodzić interesy użytkowników komputerów stacjonarnych i tabletów poprzez dynamiczne dostosowywanie interfejsu. Ja jednak o tym pisał nie będę, innych źródeł o nowościach nie brakuje.

1 komentarz: